Próbowałem do niego wsiąść, ale tak szybko jechał, że albo bym zdążył wrzucić rower, albo ja bym wskoczył, ale bez roweru...
P
Postanowiłem więc poczekać na kolejny pociąg... a ten nie dosyć, że pędził jak struś Pędziwiatr, to jeszcze był pierońsko drogi.
Wobec tego postanowiłem rychło w czas się zastanowić gdzie jadę. Może Kordeckim do Czestochowy, albo Włoszczowy?
A może Beskidami znowu do Bielska-Białej, po raz trzeci w tym roku?
Eee tam... ostatecznie popedałowałem do lasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz