niedziela, 9 sierpnia 2009

Tour de Pologne

Trzy dni temu zjechaliśmy z Beskidu Niskiego do Krynicy, a tu ulice zagrodzone i trzeba było sie przebijać chodnikami między ludźmi.



Po kilku chwilach okazało się, że sprawcą zamieszania jest piąty etap Tour de Pologne, który się kończył właśnie w Krynicy. Udało na się sfocić tył pierwszego peletonu.



Który był goniony przez solistów (a może oni od niego odpadali?)



W międzyczasie przejeżdżały całe stada wozów technicznych, mielismy wrażenie, że na jednego kolarza przypada jeden taki samochód.



Nie zabrakło kibiców (przez duże K, nie mylić z piłkarskimi kibolami... zresztą, chyba nie da się pomylić z tą hołotą).





O, jedzie kolejny (drugi z trzech) peleton.









Pan z bidonami



Cała zabawa polegała na ciśnięciu pustego bidonu, tak by go trafić



A potem można już było odebrać bidon pełny



A to zawalidroga... oczywiście samochodowa, to widać taka wada genetyczna całej branży motoryzacyjnej.



Ja rozumiem, że sponsor ma swoje prawa, ale mogliby postawić tę purchawkę tak żeby mógł przejść rowerzysta, matka z wózkiem... nawet pieszy ledwo dawał radę się przecisnąć między tym czymś a żywopłotem.



Jadąc potem do Muszyny, jechaliśmy cały czas trasą TdP, a nawet następnego dnia w Krakowie widzieliśmy namalowane czerwono TdP na asfalcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz