Sytuacja na Ukrainie i rosyjskie embargo na polskie owoce, spowodowało że sadownicy szukają nowych rynków zbytu. Ostatnio zastosowali najnowszą technologię zbiorów opracowaną w skierniewickim instytucie sadownictwa.
Owoce zostawia się na jabłonkach do pierwszych mrozów, a następnie zbiera je od razu w postaci mrożonki i tak transportuje.
Popularność polskich jabłek mrożonych rośnie w ciepłych krajach, gdzie w kurortach hitem sezonu jest dodawanie do drinków, zamiast lodu, mrożonych plasterków jabłek.
Również w Rosji zapanowała na nie moda, zwłaszcza że eksportowane są one jako "lód aromatyzowany", co pozwala omijać embargo
Lód aromatyzowany, niezłe. Podobno też udają, że jabłka są serbskie, a na serbskie nie ma embarga. że w Serbii jabłek się prawie nie hoduje, a na pewno nie tyle co u nas - drobny szczegół, jak się wciśnie w łapę celnikowi, to nikogo nie obchodzi skąd jadą naprawdę. Od biedy można też je przemycać pod łachą złomu czy desek ;)
OdpowiedzUsuńPowinienes to szybko opatentowac;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - skoro zwierzęta się generalnie rzecz biorąc hoduje, a rośliny uprawia - to jabłka się uprawia, czy robaka w tychże - zalewa? Znaczy - hoduje?
OdpowiedzUsuńZa to w stolicy już jutro przetoczy się front buraczany :)
OdpowiedzUsuń