Gdy jechaliśmy przez Warkę-Winiary, podczas mijania Warwinu kolejno dolatywały nas zapachy:
1. taniego wina (aż strach było się zaciągać, żeby nie zacząć jeździć wężykiem)
2. soku jabłkowego
3. drożdży
4. słodu... tak mi się wydaje
A wracając od dworku, mijaliśmy zapachy w odwrotnej kolejności. Zapachy
(słód i drożdże) czuliśmy jeszcze za cmentarzem... aż mi się przypomniały czasy młodości, gdy
przyjeżdżając pociągiem, moje rodzinne miasto poznawałem po zapachu
drożdży z żyrardowskiego Polmosu, człowiek się zaciągnął i od razu wiedział że już
trzeba wysiadać.
Myślałem że w Warce to tylko najpaskudniejsze piwo na tym padole produkują ( o ile można nazwać ro piwem ) . A tu się okazuję ze i szato de jabol pędzą w Warce :)
OdpowiedzUsuńW końcu leży w warecko-grójeckim zagłębiu sadowniczym, to surowców nie brakuje ;-) Powstaje tu na przykład alternatywna Warka Strong ;-P
OdpowiedzUsuńhttp://www.winka.net/wino/strong-apple-wine-766.html
Myślałem że jechaliście z jakimś menelem.
OdpowiedzUsuńA bo to raz? ;-)
UsuńNo niestety, tam waniajet tak pół miasta.
OdpowiedzUsuńCzy "niestety", to zależy od tego która nuta dominuje ;-)
UsuńOstatnio mróz mamy, więc w środkach masowego transportu symfonia niejedna :/
UsuńA może raczej kakofonia?
Usuń