poniedziałek, 30 czerwca 2008

Kolory szlaków w Puszczy Kampinoskiej

Jechałem w sobotę z bratem z Warszawy Włochy do Żyrardowa... wstąpiliśmy do Puszczy, po drodze nam było. Po Puszczy jechaliśmy szlakami pieszymi (choć przez chwilę trafił się nawet ropwerowy) - niebieskim, żółtym, czerwonym, zielonym... czyli wszystkimi kolorami turystycznej tęczy z wyjątkiem czarnego.



Ponieważ szlaki są oznaczane bez ładu i składu, postulujemy ich uporządkowanie:

szlak żółty - to oczywiście szlak biegnący piaszczystymi dróżkami, czyli większość szlaków w Puszczy powinna być żółta.



szlak niebieski - to ścieżki biegnące bagnami i innymi mokradłami, tych też w Puszczy niemało.



szlak zielony - szlak mocno zakrzaczony.




szlak czarny - to oczywiście szlak cmentarny.







szlak czerwony - i tu mieliśmy pewien problem, szlak śladami Lenina odpada, nawet robotniczy ale w Puszczy i z tym problem... ustaliliśmy że może to być szlak biegnący łąkami, nasłoneczniony (od zachodzącego Słońca, lub czerwonej poparzonej Słońcem skóry), ale jest to niezbyt oczywiste skojarzenie. A może ktoś ma lepszy pomysł? W ostateczności można kolor czerwony wreszcie uwolnić od symboliki i po prostu zarezerwować dla szlaków nie spełniających powyższych kryteriów.

A co zrobić jeśli jest to szlak i cmetarny i piaszczysty, a potem chwilowo bagienny i z krzakami? W takich miejscach prowadzi się kilka szlaków o odpowiednich kolorach.

Oto mapka z zaznaczonymi kolorami głównych szlaków, którymi jechaliśmy (fioletowy, to droga bez szlaku poza Puszczą).




Zobacz też:
- Galerię z przejazdu Puszczą
- Mapkę

niedziela, 29 czerwca 2008

Kaski rowerowe i okolice



Ale gdybym mieszkał w tej gminie, to za wyzywanie od Baranów to bym się obraził.

sobota, 28 czerwca 2008

Pocztówka z Podwodnej Masy Krytycznej

27 czerwca, godzina 18:00, pomnik Mikołaja Kopernika przy Krakowskim Przedmieściu, start Warszawskiej Masy Krytycznej... totalna burza. Ulewa, wichura, pioruny, nisko przelatujące drzewa, eksplodujące fontannami studzienki kanalizacyjne.

Burza dorwała mnie na stacji PKP Włochy, mokry wp[adłem do pociągu, gdzie przedział rowerowy był zalewany strumieniami wody płynącymi z nieszczelnego okna. Na PKP Powiśle szybki przejazd w strumieniach deszczu pod most, gdzie już czekał na mnie mój brat.




Było bardzo sympatycznie, co prawda gdy wywaliła studzienka pod mostem, zaczęło śmierdzieć, ale... Okazało się że kolega Paweł przeczekuje pod Mostem Średnicowym, a Michał przy ruchomych schodach przy Placu Zamkowym. Gdy deszcz nieco się zmniejszył, przemieściliśmy się na rondo de Gaulle'a by nie przegapić Masy i okazało się że trafiliśmy idealnie, bo Masa właśnie nadjeżdżała i nawet udało mi się namierzyć znajomych.



Przez przypadek wyszedł nam Rodzinny Rajd Rowerowy Ulicami Miasta Stołecznego Warszawa Położonego Uroczo Nad Wisła... a to dlatego że każdy przyjechał z bratem.

Jak już się rzekło, ja przyjechałem z bratem, Lavinka też przyjechała z bratem.


Dawid (ten w otoczeniu rowerzystó i drapaczy chmur) przyjechał z bratem (na drugim zdjęciu na prawo od mojego brata).



Michał przyjechał bez brata... ale za to na rowerze żony, więc od biedy można zaliczyć. Michał znalazł nas na Placu Bankowym.


Pawłowi nie udało się nas złapać. Pewnie nie zabrał ze sobą siostry, więc to na pewno za karę.

Aha, jeszcze był drugi Michał jadący jako Ratownik Rowerowy, którego udało mi się dorwać (a raczej on mnie), ale zdjęcia nie wyszły, bo albo rozmazane, albo... albo załapał się w kadr jego kask i plecak. Pewnie nie zabrał ze sobą rodzeństwa, więc to za karę.



Weeeeee!!!



O, jakieś skrzynie skarbów.



Masa jedzie przez Most Gdański.



To była wyjątkowo długa Masa, pojechaliśmy na Augustów.



Chłopaki z platformą nagłaśniającą stwierdzili jednak że poczekają na nas przy moście.



Ale dziewczyny z Itaki pojechały dalej szukać zaginionych.



Mieliśmy obstawę w postaci Straży Miejskiej.



I zmotoryzowaną sekcję zapewniającą efekty wizualnie w kolorze niebieskim.


W międzyczasie dorwała nas druga chmura i ponownie zwiększyłą wilgotność Masy... bo jakoś za sucho zaczynało się robić. Nic więc dziwnego, że niektórym rowery rdzewiały w trybie ekspresowym.



Więcej zdjęć na Picasie.

A także pocztówki z poprzednich Mas:
- czerwiec 2006
- październik 2006
- wrzesień 2007
- maj 2008

piątek, 27 czerwca 2008

BLOGx27

7 dni w tygodniu, 27 godzin na dobę prowadzę bloga.

blogx27
blogx27

czwartek, 26 czerwca 2008

Cafe Twierdza zaprasza

Cafe Twierdza w Zegrzu - gustownie pomalowana.

fort

Wejście  pięknie obrębione zielenią.

wejście

Stylowe okna.

okna

I drzwi.

wejście

Parking dla rowerów.

wejście

Pięknie nieskończone korytarze wgłąb ziemi.

tunel

Efektywny system wentylacji.

dziura

Wystrój stylizowany na jaskinię.

tunel
stalaktydy

Wspaniałe portrety właścicieli na ścianach.

obrazy
obrazy

Z dodatkowcyh atrakcji jest tor przeszkód.

przejście
przejście

A oto samo jądro ciemności Cafe Twierdzy.

cafe
cafe

środa, 25 czerwca 2008

Podróże Kolejami Mazowieckimi 5

Do Otwocka pojechaliśmy pociągiem, potem wycieczka po okolicy, a potem do stacji w Celestynowie i powrót pociągiem. Znów trafiłem na jeden z modernizowanych w zeszłym roku pociągów (opisywałem podróże nimi nie raz, a dwa razy).

Tym razem drzwi działały bez zarzutu, nie zacinały się (widać to ten pierwszy skład był felerny), ale okazało się że różowo nie jest. Był niedzielny wieczór, mnóstwo wracających rowerzystów i tylko jedna jednostka... i jeden przedział rowerowy z tyłu, bo z przodu został zlikwidowany i wstawiono zwykłe siedzenia.

Coraz więcej rowerzystów dosiadało, gdy przestali się mieścić w przedziale rowerowym, zaczęli wsiadać na innych pomostach i tam stali z rowerami. Aż przyszedł taki moment że pierwsi rowerzyści chcieli wysiąśc... a ich rowery były na samym końcu bo oni wsiadali jako pierwsi. Nie było łatwo, ale się udało.





Teraz kilka słów o przedziałach - w sąsiednim przedziale są składane siedzenia. Niby dobre rozwiązanie - gdy jest dużo rowerów, można siedzenia złożyć i postawić rowery, gdy jest dużo pasażerów, mogą oni sobie usiąść. Gorzej gdy jest dużo pasażerów i dużo rowerów - jak tu namówić pasażerów by stali zamiast siedzieć? W ten sposb rowerz były powstawiane w całym pociągu.



A gdy już nieco się rozluźniło, wyglądało to tak:






Okna działały świetnie - pełna automatyka, same się zamykały... na szczęście dało się oszukać ten system przy pomocy pustej butelki.



Zobacz też podróże Kolejami mazowieckimi część: 1, 2, 3, 4.