

Czas oczekiwania umilały nam walki psów

Pociągi śmigały, ale nie tam gdzie my chcieliśmy

Wreszcie dojechaliśmy do Dzembroni (zmiana planów, bo zrobiło się późno), przy szlaku w góry była reklama sauny... lekkomyślnie ją zignorowaliśmy i tak weszliśmy do sauny - pierwszy dzień to wysoka temperatura, kolejne dni to wysoka wilgotność, a do tego kąpiel w zimnej wodzie. Zresztą zobaczycie sami na zdjęciach.

Na dzień dobry Słońce nas schlastało, a że powietrze stało, to upał dał nam w kość na podejściu.

A po drodze jakieś zielsko kwitło - jakiś fiołek, wężymord, omieg, pełnik, rododendron...





Dla urozmaicenia były porosty

Jak weszliśmy wyżej, to okazało się że lada moment zwiększy się wilgotność. A o tym, że potopy tu są solidne, świadczyły wyrzucone na grań meduzy jakieś

i kaszaloty

Aha, no i Biały Słoń który z Popa Iwana spoglądał na nasze obozowisko... ale tylko początkowo, potem znikał we mgle (weszliśmy w fazę sauny z dużą wilgotnością powietrza)

O, z wodą jadą, pora więc kończyć i zaszyć się w namiocie.

Ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi, jak tylko przestanie padać:
- cz. 2
- cz. 3 i 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz