Jadąc rowerem przez kraje b. Jugosławii, w słodkie bułki do drugiej zaopatrywałem się w licznych piekarenkach (pekara).
Raz trafiła się nawet bułka, którą od biedy można nazwać pączkiem z
czekoladą - nabyłem go wyjeżdżając z Bihaća, a spożyłem przeczekując
deszcz w bramie zamku Ostrožac.
Przekrój przez bośniacki pączek, oraz kubek kawy z termosu.
A taki miałem widok w czasie spożycia.
To skoro już zacząłem o bułkach, muszę napisać o tej najpysznieszej - Lisnato Orah,
czyli bułka z nadzieniem z mielonych orzechów. Później polowałem na
bułki orzechowe i choć ze dwa razy udało mi się dostać, to żadna nie
była tak dobra jak ta.
Na zdjęciu Lisnato Orah w towarzystwie
mikro-chałki i mojego wynalazku, który stał się moim przysmakiem w
czasie tego wyjazdu - kawa z termosu (moja mieszanka 4w1) wymieszana pół
na pół z mlekiem czekoladowym.
To był dla odmiany piknik na szczycie Mrakovica (804m) z widokiem na jebutny pomnik partizanów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz