czwartek, 7 lutego 2013

Pączek z Bośni

Jadąc rowerem przez kraje b. Jugosławii, w słodkie bułki do drugiej zaopatrywałem się w licznych piekarenkach (pekara). Raz trafiła się nawet bułka, którą od biedy można nazwać pączkiem z czekoladą - nabyłem go wyjeżdżając z Bihaća, a spożyłem przeczekując deszcz w bramie zamku Ostrožac.



Przekrój przez bośniacki pączek, oraz kubek kawy z termosu.



A taki miałem widok w czasie spożycia.


To skoro już zacząłem o bułkach, muszę napisać o tej najpysznieszej - Lisnato Orah, czyli bułka z nadzieniem z mielonych orzechów. Później polowałem na bułki orzechowe i choć ze dwa razy udało mi się dostać, to żadna nie była tak dobra jak ta.

Na zdjęciu Lisnato Orah w towarzystwie mikro-chałki i mojego wynalazku, który stał się moim przysmakiem w czasie tego wyjazdu - kawa z termosu (moja mieszanka 4w1) wymieszana pół na pół z mlekiem czekoladowym.



To był dla odmiany piknik na szczycie Mrakovica (804m) z widokiem na jebutny pomnik partizanów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz