Co robić? Idziemy grzbietem, obejście żubra z prawej czy lewej równało się ostrym zejściem w dół, a potem ostrym podejściem z powrotem na górę. Nie wiedzieliśmy z jakiej odległości powinniśmy go minąć, by było bezpiecznie... schodząc do samego jara? Tak czy inaczej wyglądało na to, że stracimy mnóstwo czasu. Na szczęście żubr ustąpił nam z drogi - sam zbiegł z gór, aż ziemia dosłownie się zatrzęsła. Ślady kopyt w śniegu też robiły wrażenie swoim ogromem. Takie było moje spotkanie z bieszczadzkim żubrem.
Zdjęć żubra niestety nie mam. Natomiast takie było moje spotkanie z żubrem ostatniej jesieni:
A tak w ogóle skąd żubry w Bieszczadach i co to za żubry?
Otóż istniały dwa podgatunki żubrów:
- żubr nizinny, zwany też białowieskim (gdyż właśnie w Białowieży najdłużej przetrwały),
- żubr górski, tudzież kaukaski (i od razu wiadomo skąd pochodzi).
Obecne żubry są potomkami 12 osobników - 4 byków i 7 krów żubra nizinnego, oraz 1 byka żubra kaukaskiego. Dlatego udało się wyhodować żubry nizinne, ale nie czystej krwi żubry kaukaskie, jedynie mieszańce kaukasko-nizinne.
W Bieszczady trafiły właśnie mieszańce, najpierw w 1963 w rejon Bukowego Berda, natomiast w 1976 pod Chryszczatą i tam właśnie można zobaczyć taki oto pomnik. Obecnie w Bieszczadach żyje jakieś 300 osobników (więcej i to aż trzy razy więcej jest tylko w Puszczy Białowieskiej).
Zwróćcie uwagę, że wszystkie imiona żubrów zaczynają się literami PU, tak bowiem były nazywane żubry linii nizinno-kaukaskiej (imiona nizinnych nazywają zaczynają się na PO lub PL).
Na ten pomnik trafiłem przypadkiem we wrześniu 2009, nic dziwnego że go nie znałem, bo został postawiony ledwie 3 lata wcześniej. Postanowiłem więc założyć skrzynkę obok niego. Skrzynka leżała nieznaleziona do sierpnia 2010, kiedy w przeciągu tygodnia były dwa znalezienia. Najpierw była luki, a później Wrzos, który twierdził że nie było wpisu luki w logbooku. Ponieważ luki zabrała ze środka GeoKreta, którego tam umieściłem i zalogowała go odpowiednim kodem, był to dowód że skrzynkę znalazła, pomyślałem więc że po prostu zapomniała się wpisać.
Po trzech latach wróciłem wymienić pojemnik na lepszy, bo skrzynka była spontaniczna i miałem tylko pudełko po pluszu. Okazało się, że tutaj był logbook z feralnej (albo jak kto woli - eksperymentalnej) serii. Okładka wydrukowała mi się przypadkiem po japońsku - z tyłu jest strona tytułowa, a przodu rewers z informacją co to jest. Otóż luki wpisała się od przodu i tam ma FTFa, a Wrzos z tyłu ma FTFa od strony tytułowej.
Polecam stronę Żubry w Polsce, a także ciekawy artykuł o wprowadzaniu żubrów w Bieszczadach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz