To było jakieś 10 lat temu (+/- 2), był mroźny listopadowy poranek, wyszliśmy z jara, po drodze natykając się na cmentarz z I wojny światowej.
Wyszliśmy na grzbiet i ruszyliśmy Głównym Szlakiem Beskidzkim w
kierunku przełęczy Żebrak. Idziemy raźno, pod naszymi butami skrzypi
śnieg... aż tu nagle na szlaku przed nami zamajaczył jakiś kształt...
czyżby? Nie, niemożliwe! Ależ tak! To żubr!
Co robić? Idziemy grzbietem, obejście żubra z prawej czy lewej
równało się ostrym zejściem w dół, a potem ostrym podejściem z powrotem
na górę. Nie wiedzieliśmy z jakiej odległości powinniśmy go minąć, by
było bezpiecznie... schodząc do samego jara? Tak czy inaczej wyglądało
na to, że stracimy mnóstwo czasu. Na szczęście żubr ustąpił nam z drogi -
sam zbiegł z gór, aż ziemia dosłownie się zatrzęsła. Ślady kopyt w
śniegu też robiły wrażenie swoim ogromem.
Takie było moje spotkanie z bieszczadzkim żubrem.
Zdjęć żubra niestety nie mam. Natomiast takie było moje spotkanie z żubrem ostatniej jesieni:
A tak w ogóle skąd żubry w Bieszczadach i co to za żubry?
Otóż istniały dwa podgatunki żubrów:
- żubr nizinny, zwany też białowieskim (gdyż właśnie w Białowieży najdłużej przetrwały),
- żubr górski, tudzież kaukaski (i od razu wiadomo skąd pochodzi).
Obecne
żubry są potomkami 12 osobników - 4 byków i 7 krów żubra nizinnego,
oraz 1 byka żubra kaukaskiego. Dlatego udało się wyhodować żubry
nizinne, ale nie czystej krwi żubry kaukaskie, jedynie mieszańce
kaukasko-nizinne.
W Bieszczady trafiły właśnie mieszańce,
najpierw w 1963 w rejon Bukowego Berda, natomiast w 1976 pod Chryszczatą
i tam właśnie można zobaczyć taki oto pomnik. Obecnie w Bieszczadach
żyje jakieś 300 osobników (więcej i to aż trzy razy więcej jest tylko w
Puszczy Białowieskiej).
Zwróćcie
uwagę, że wszystkie imiona żubrów zaczynają się literami PU, tak bowiem
były nazywane żubry linii nizinno-kaukaskiej (imiona nizinnych nazywają
zaczynają się na PO lub PL).
Na
ten pomnik trafiłem przypadkiem we wrześniu 2009, nic dziwnego że go
nie znałem, bo został postawiony ledwie 3 lata wcześniej. Postanowiłem
więc założyć skrzynkę obok niego. Skrzynka leżała nieznaleziona do
sierpnia 2010, kiedy w przeciągu tygodnia były dwa znalezienia. Najpierw
była luki, a później Wrzos, który twierdził że nie było wpisu luki w
logbooku. Ponieważ luki zabrała ze środka GeoKreta, którego tam
umieściłem i zalogowała go odpowiednim kodem, był to dowód że skrzynkę
znalazła, pomyślałem więc że po prostu zapomniała się wpisać.
Po
trzech latach wróciłem wymienić pojemnik na lepszy, bo skrzynka była
spontaniczna i miałem tylko pudełko po pluszu. Okazało się, że tutaj
był logbook z feralnej (albo jak kto woli - eksperymentalnej) serii.
Okładka wydrukowała mi się przypadkiem po japońsku - z tyłu jest strona
tytułowa, a przodu rewers z informacją co to jest. Otóż luki wpisała się
od przodu i tam ma FTFa, a Wrzos z tyłu ma FTFa od strony
tytułowej.
Polecam stronę Żubry w Polsce, a także ciekawy artykuł o wprowadzaniu żubrów w Bieszczadach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz