niedziela, 30 października 2011

Czołg bieszczadzki

Czołg to taka tradycyjna zabawa SKPBolska - najlepiej na przyjemnej, lekko pochyłej łączce, kładziemy się obok siebie i turlamy po sobie.

To jest wersja light, natomiast wersja z ześrodkowania rajdu jedzie nie po łączce, ale pokonuje różne przeszkody terenowe. )to czołg z tegorocznego ześrodkowania w Skorodnem:











Poniżej dwa filmiki z czołgu na rajdzie Beskid Niski 2001, ześrodkowanie w Wisłoku. W tej fioletowej koszulce to ja.







I jeszcze filmik zaprasząjący na rajd Połoniny 2011 z którego były fotki czołgu. 


piątek, 28 października 2011

Atak krwiożerczych purchawek

Idę, patrzę... a co mnie próbuje gryźć po kostkach? Purchawki!



Noo to zacząłem się bronić... ale zadyma!



Aaa!!! One mają mózg!

piątek, 21 października 2011

Oczko mu się odlepiło... temu misiu



Glinianki Sznajdra, to tu kręcono scenę finałową z Misia... a teraz, stanął tu miś na miarę naszych możliwości. Widać możliwości* były mniejsze, bo i miś mniejszy od tego filmowego

Oto Półwysep im. Misia













A tu możecie obejrzeć upadek misia do glinianki - od 8:43



Miś filmik - niestety został skasowany :-( jak znajdę. to jakiś podlinkuję

*) czyt.: przekręt

Miś także u lavinki dziś.


czwartek, 20 października 2011

Bieszczadami lato się kończy

Dwa lata temu Bieszczadami jesień zaczynałem, a teraz lato kończyłem... oto zdjęcia z ostatniego tygodnia września.

Obiecałem lavince zabrać ją w Bieszczady, to pojechaliśmy na rajd. I choć była z nas Ćwiartka Trasy Siarka, to zaczynaliśmy solo i to z grubej rury - od ruin schroniska pod Łopiennikiem.



Bieszczadzka ciuchcia, czyli lavinka wąskotorowa.



A to już niższy wierzchołek Krzemiennej i harcerska kapliczka na nim. Bliżej głównego wierzchołek rozbiliśmy namiot i spędziliśmy pierwszą noc w Bieszczadach.





A jak rano na zejściu odsłonił sie widok i lavinka zobaczyła Smerek, by po chwili dowiedzieć się że tam ma dziś wejść... to wyglądała tak:



Ale udało się, weszliśmy na Smerek, a potem przeszliśmy Połoninę Wetlińską.





Tuż przed celem, czyli Chatką Puchatka, lavinka z radości zatańczyła Taniec Pijanego Niedźwiedzia.



Już pod schroniskiem - jeden z elementów wyposażenia, czyli bieszczadzka, samodzielna, mobilna pułapka na myszy.



Na dobranoc zachód Słońca.



A na dzień dobry wschód Słońca - mniej więcej w środku kadru.





To zdjęcie jest po to, aby udowodnić, że dbaliśmy o higienę.



A to, że się dobrze i regularnie odżywialiśmy.



Ekspedycja do wnętrza ziemi w okolicach Nasicznego.





I nocleg na polanach pod Dwernikiem Kamieniem... w zasadzie tu mieliśmy się spotkac z trasą Siarka i Agi, ale utknęli w totalnie zrytych drogach i spotkaliśmy się dopiero następnego dnia.



Oni tymczasem nocowali pod koparką.



A wracając do nas - poranek na Dwerniku Kamieniu.



Po dołączeniu do trasy, dotarliśmy na skraj Rzplitej, gdzie z trzech stron była Ukraina oddzielona Sanem... czyli do Dydiówki.





Wspólnie ruszyliśmy przez Beniową (oto cmentarz)



Sianki (oto grób hrabiny)



Upadłymi szlakami turystycznymi



Na sam południowo-wschodni skraj Polski - do źródeł Sanu... ale nie tych prawdziwych, tylko tych oficjalnych z mini-obeliskiem.



A tymczasem z Sianek na przełęcz Użocką jechał ukraiński pociąg.



Gdyby nie pomoc UE, nie wiem co byśmy jedli i pili w PTSMie w Lutowiskach.



Cerkiew w Lutowiskach... miniaturyzacja, że Japończycy by się nie powstydzili. Budowla do pasa mi nie sięga!



To był dzień spotkań. Tego dnia, a była to sobota, wszystkie trasy rajdowe zdążały do Skorodnego, toteż co chwila wpadaliśmy na jakąś trasę, albo na osoby co się od jakiejś trasy odłączyły. Poniżej Ala&Ola z trasa.



My tymczasem myk na Otryt, by zidentyfikować naboje na Trohańcu (madziarskie z 1914)



I założyć tam skrzynkę.



Po drodze można było skorzystać ze sławojki przy Chacie Socjologa.



A na koniec ześrodkowanie rajdu. Jako że odbywał się pon pod hasłem "Rajd Myslicieli", były wyznaczone miejsca, gdzie można się było w spokoju zadumać.



Tradycyjne, jebutne ognisko ześrodkowaniowe.



I równie tradycyjny poranny czołg.



A na zakończenie relacji - brygadier lavinka.



Jeśli chcecie, żebym jakieś tematy poruszone na zdjęciach powyżej rozwinął, to piszcie w komentarzach. Jeśli mam dodatkowe zdjęcia, to zrobię z nich osobny wpis na blogu.

A póki co, możecie sobie posłuchać Hymnu Bieszczadzkiej Brygady Remontowej.