piątek, 29 marca 2013

Pisanki łemkowskie

Z racji okazji, zapodaję parę koszyków pisanek z Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej.

Na początek pisanki z ozdobami roślinnymi, ozimina-żyto to zapewne informacja w czym były farbowane.



Chyba najbardziej klasyczny barwnik - łupiny cebuli. Trzeba przyznać, że ładnie im się udało uzyskać różne odcienie.



Dalej już chyba nikomu się nie chciało wypisywać co to za wzór i ograniczyli się do informacji o barwniku.





Dosyć tych monochromatycznych pisanek, trochę koloru nie zaszkodzi.



A o co chodzi z tymi wiankami to nie wiem.



A tu już dali się ponieść fantazji na całego.

środa, 27 marca 2013

Pomniki jugosłowiańskiej wojny domowej - Słowenia

Odłączenie Słowenii od Jugosławii przebiegło w miarę bezboleśnie. Co prawda po ogłoszeniu niepodległości, interweniowała armia jugosłowiańska, walki trwały od 27 czerwca do 7 lipca 1991 (stąd nazwa wojna dziesięciodniowa) i zginęły jakieś 63 osoby. A zatem w porównaniu z tym, co się działo potem w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, czy w Kosowie, to mały pikuś.

Po drodze udało się trafić na jeden pomnik upamiętniający te wydarzenia. We wsi Pilipe, nad rzeką Sawą, niedaleko granicy z Chorwacją. Jest to betonowy blok zapory przeciwczołgowej (tzw. zęby smoka), to chyba dosyć popularna forma upamiętnienia tej wojny, bo widziałem zdjęcia kilku takich pomników. Ten upamiętnia zatrzymanie przez oddział szturmowy Obrony Terytorialnej Brežice, oddziału pancernego armii jugosłowiańskiej, miało to miejsce 2 lipca 1991.





Z Chorwacji i Bośni będzie więcej.
Natomiast inne pomniki z wojny dziesięciodniowej można zobaczyć na słoweńskim blogu pomnikowo grobbingowym - są wpisy dotyczące także  innych okresów i krajów (najwięcej ze Słowenii z II wojny).

poniedziałek, 25 marca 2013

Sosny fantazyjne

Kampinoskie sosny (i nie tylko kampinoskie) miewają czasem fantazyjne kształty. Dwie takie sosny zostały nawet nazwane, oznaczone w przewodnikach i na mapach.

Nie są one jakoś okazałe, kształtem może ciekawe, ale szału nie ma. Gdy szukałem tych drzew, oczekiwałem czegoś bardziej spektakularnego, skoro mają swoje nazwy i są zaznaczone mapy... a gdy znalazłem, byłem trochę zawiedziony. W sumie nie dziwię się, że przejeżdżałem tamtędy kilka razy i ich nie zauważyłem. To już większe wrażenie robiły na mnie "kroczące sosny" o korzeniach odsłoniętych przez osypujący się piach.

Oto sosna kandelabrowa.



A to sosna figa.



Wydmowe góra-dół

Takie to uroki jazdy po Mazowszu, gór może nie ma, ale wydma się trafi. Na takiej wydmie pioch i korzenie, to i zdarza się że trzeba podprowadzić rower na górę. Technikę pieszego rowerzysty zdobywającego szczyt wydmy - prezentuje lavinka.







Jesteśmy na szczycie, ruszamy w dół. Może na następną wydmę uda się wjechać z rozpędu... a jak nie, to zabawę zaczniemy od nowa.





sobota, 23 marca 2013

Pociągi w Chorwacji

Pierwsze pociągi w Chorwacji miałem okazję obejrzeć w pobliżu granicy ze Słowenią, kilkanaście kilometrów od Zagrzebia. Oto stacja końcowa Harmica, na której stoi ichni żółtek, czyli osobowy skład elektryczny HŽ 6111 ( to skrót od Hrvatske Željeznice) zwany Madziarem (Mađar), jako że składy te były produkowane w latach 1976-79 na Węgrzech. O budowie będzie dokładniej w dalszej części wpisu.





Kolejny pociąg spotkałem trzy stacje dalej w kierunku Zagrzebia, przy stacji Savski Marof. Był to nowoczesny skład HŽ 6112 produkowany od 2011 przez konsorcja z Zagrzebia.





Przy tej stacyjce znalazłem się z powodu skrzynki, która została ukryta w opuszczonych wagonach towarowych.



O, gdzieś tutaj była skitrana:





A to już stacyjka Hrvatska Dubica spory kawałek na południowy-wschód od Zagrzebia, przy granicy z Bośnią i Hercegowiną.



Poranny pociąg z Sisaka (a m oże z Zagrzebia przez Sisak), czyli nieśmiertelny 6111.





O, a tu dobrze widać jego budowę. Taki skład postrzegany jest często jako jeden wagon, ale jest on złożony z trzech części zwanych wagonami (podobnie jak nasze żółtki) . Środkowa część, to tzw. wagon silnikowy i to on właśnie nosi numer 6111 tak jak cały skład (w czasach Jugosławii JŽ 411), natomiast skrajne z kabiną maszynisty, to tzw. wagony sterownicze/rozrządcze noszące numery 4111 i 5111 (kiedyś oba miały numer JŽ 415).



A to pociąg i most na Kupie w Sisaku. Elektryczna lokomotywa HŽ 1141 (d. JŽ 441) + dwa wagony. Lokomotywa ta produkowana była w latach 1967-1981 w Zagrzebiu, na szwedzkiej licencji.





Na koniec dworzec w Zagrzebiu i lokomotywa HŽ 1142 (d. JŽ 442), produkowana w latach 1984–1989 w Zagrzebiu. Jest to do tej pory najszybsza lokomotywa w Chorwacji, w testach osiągnęła prędkość 181 km.h, ale na chorwackich torach dopuszczalna prędkość wynosi maksymalnie 160 km/h.

Obok stoi sobie skład HŽ 7121 (d. JŽ 712) produkowany w latach 1981-86 w mieście Slavonski Brod (tym razem na licencji hiszpańskiej). Dla odróżnienia od składów powyżej, ten jest spalinowy a nie elektryczny.
 


A na tej stronie możecie obejrzeć dwie mapy sieci kolejowej w Chorwacji.

czwartek, 21 marca 2013

No i gdzie ta wiosna?

Przydałby się szwadron przebiśniegów, co by przybył nam z odsieczą i w pył rozniósł pokrywę śniegową.

środa, 20 marca 2013

3 x Mędralowa

Kontynuuję temat bacówki pod Mędralową, ale teraz będzie to wpis na akcję GTWb... tylko kurczę, jaki to był temat? Może x3? Zima trzyma? Drewniana Warszawa? Ale tu się nie zmieniło? Tak, chyba ten ostatni.







Zdjęcia zrobione w przeciągu kilkunastu godzin, a dokładnie o 17:09 17:35 i 9:35

niedziela, 17 marca 2013

Bacówka pod Mędralową




Żeby się do niej dostać, musieliśmy się przebić przez zaspy.



Ale i tak ta zaspa przy szałasie była najbardziejsza.



Zaćmienie słońca przez lodowy stalaktyt.



Szałasem opiekuje się studenckie koło z Gliwic, inaczej pewnie już by skończył jak wiele innych bacówek - bez ścian, bez dachu.



A tak nie miała tylko okien i drzwi, o ile w inną porę roku to wystarczy na wygodny nocleg, o tyle zimą to ciut za mało. Dlatego w środku dodatkowo rozbiliśmy z huannem namiot i było git. Na tej łące jest nawet źródełko, ale teraz było pod śniegiem, dlatego nie dysponując wodą w stanie ciekłym, musieliśmy jej sobie natopić, na co zużywało się sporo gazu.




A rano zacząć zabawę od nowa, bo to co stopiliśmy, zamarzło z powrotem.



Ach, no i cennym zabytkiem wnętrz były płaskorzeźby bacówkowe.



czwartek, 14 marca 2013

Lista obecności wartowników w Sisaku

Skoro było o koszarach w Sisaku, to teraz temat powiązany.

Na górce w Sisaku jest sobie górka, a na niej brama cmentarza. Z miejsca tego roztacza się widok na okolicę, w tym na obiekty strategiczne takie jak most kolejowy, czy rafineria. Dlatego pewnie wystawiano tu warty, a taki wartownik gdy się nudzi i ma obok jakiś ceglany mur, to z nudów bagnetem się podpisuje.


 

To poniżej, to bodaj najstarszy wpis, który znalazłem. Ciekawe, czy ten kwiatek w rogu, to miała być gwiazda? Mo i jest tutaj Ml. Vodnik, czyli stopień wojskowy w armii jugosłowiańskiej, a później w serbskiej, odpowiednik kaprala (jak ustalił wariag). Co ciekawe, w armii chorwackiej jest to Kaplar... i nie jest to literówka, a wywodzi się ponoć od węgierskiego Káplár, co było kiedyś określeniem kaprala. Żeby nie było zbyt łatwo, teraz po węgiersku kapral to Tizedes.


A na cegle poniżej, uciętej kadrem, jest wpisana Rogatica. Jest to miasto na terenie Bośni i Hercegowiny (obecnie w jej serbskiej części - Republice Serbskiej).



Dla mnie najciekawsze są właśnie wpisy ze stopniami, miejscowościami, datami. Kolejny wpis wykonał wojak z Serbii, a konkretnie z Nowego Belgradu - dzielnicy Belgradu.



Kolejny wpis znów wykonał ktoś z Serbii (Србија), mamy też jakiś skrót Т.У.



A tu wszystko ładnie opisane - wojak z miejscowości Crvena Crkva, gmina Bela Crkva, Banat (obecnie jest to teren Wojwodiny).

A cegłę niżej, też ktoś z którejś Crkvi, Banat się wpisał.



U góry, cegła z lewej - Šumidac to prawdopodobnie mieszkaniec regionu o nazwie Šumadija w Serbii.

A na cegle z prawej zagadka - imię i nazwisko łacinką, a miejscowość Gošić cyrylicą... chyba że miejscowość ktoś inny dopisał.

U dołu z prawej - Kotoriba Murska, to miejscowość Kotoriba w Chorwacji. A Murska, bo leżąca nad rzeką Mura.



Trochę żałuję, że nie pstryknąłem jeszcze kilku zdjęć z tej bramy, ale dobre i to.