wtorek, 29 marca 2011

Tradycyjne topienie lavinki

W niektórych zakątkach naszego kraju, jest taka tradycja że z początkiem wiosny się topi Marzannę, żeby odpędzić zimę. Osobiście Marzanny nie znam, ale to nie szkodzi, bo u nas jest tradycja topienia lavinki... a lavinkę znam osobiście.

Ale najpierw miejsce akcji - oto ujście Suchszego dopływu Suchej do Suchej.



I z drugiej mańki



Siły połączone suchych cieków



A teraz przed wami, tradycyjne zachodniomazowieckie topienie lavinki, na zdjęciu poniżej lavinka utopiona do połowy łydek



Nie musicie dziękować za nasze poświęcenie i wiosnę, robiliśmy to w czynie społecznym. Ale, ale! Wiosna zaraz nadeszła, oto dowód - gęsi nadleciały!

niedziela, 20 marca 2011

niedziela, 6 marca 2011

Powstanie Świata

Genesis

Był poniedziałek 6:29, Latający Potwór Spaghetti (Flying Spaghetti Monster) jeszcze spał, ale za minutę budzik zadzwoni i zerwie go z łóżka. Wtedy FSM weźmie się do ciężkiej pracy i w sześć dni

Budzik: Drrryyyńńńń!!!
FSM: Kurwa!!!
Budzik: Drrryyyńńńń!!!
FSM: Spierdalaj!!!
Budzik: Drrryyyńńńń!!!
FSM bierze młotek i zmienia budzik w kupę złomu.
Budzik: ghhhrrrr...dzyń.....
FMS: A chrzanić to! Zajmę się tym jutro popołudniu - przewrócił się na drugi bok i zachrapał.
Budzik: ...................

We wtorek skoro świt o 10:57 FSM zwłókł się z łóżka i dowłokł się do kuchni, by przy kawie i tostach z dżemem mezonowym (domowej roboty od babci) przemyśleć szczegóły Stworzenia.

O 11:35 FSM postanowił się odświezyć przed czekającym go dziełem i wziąć kąpiel. W tym celu stworzył jeziorko, płyn do kąpieli, gumową kaczuszkę i bardzo krwawy horror drukowany na wodoodpornym papierze, a po chwili już drzemał w kąpieli nie doczytawszy nawet do tuzina trupów.

Punktualnie o 12:00:01 dostawca materii z demobilu zadzwonił wyrywając FSM z marzeń sennych. Potwór ociekając wodą podreptał do drzwi.

FSM: Zaraz, zaraz, nie pali się - nie było to prawdą, bo sąsiedzi urządzili wczoraj pokaz żagłowania żagwiami i płonęły trzy sąsiednie Wszechświaty.

I o 12:32 powstał Świat (niektórzy za datę powstania Świata uznają 11:35 czyli powstanie jeziorka). Najpierw FSM stworzył Imielin, a w środku umieścił wcześniej stworzone jeziorko odtąd zwane Jeziorkiem Imielińskim. Ale uznał że to za mało i stworzył o 12:33 obszar wokół i nazwał go dzielnicą, a ludzie nadali jej później miano Ursynów. Ale widział że to wciąż mało.

FSM: A co się będę chrzanił - rzekł i o 12:34 stworzył resztę świata, po czym zaprosił na wieczór znajomych, kopnął się do monopolowego i spożywczaka po zakupy i balowali tak do końca niedzieli.

A impreza była, że hej! Na początek Trygław potknął się i wylał malibu z mlekiem tworząc Drogę Mleczną. Ra jak wypalił skreta, to miał taki odlot, że go potem przez milion lat w milionie galaktyk szukano, nim się znalazł. Afrodyta zazdrosna o Izydę, aby udowodnić że ma większe cycki weszła na stół i zdjęła bluzkę, zresztą na bluzce się nie skończyło. Zeus z Thorem stanęli do pojedynku kto więcej wypije i pili czystą zagryzając daktyle. Nie wiadomo kto wygrał, ale jak jeden puścił pawia to powstały Małe antyle, a gdy drugi to Wielkie Antyle. Jahwe też się dostało podczas haftowania, więc wyszedł trzaskając drzwiami. A jak Odyn z Apollinem jak zaczęli śpiewać, to ich śpiew poszedł falą przez czasoprzestrzeń i do dziś jest ona odbierana przez radioteleskopy. Działo się, oj działo, ale nie ma tu miejsca to wszystko opisywac, poczytajcie sobie mitologie i święte księgi, tam jest dokładny opis tej balangi nad balangami.

Pielgrzymka do Jeziorka

To tyle tytułem wstępu, a my z lavinką (okazało się, że jest pastafarianką) wybraliśmy się z pielgrzymką do jeziorka Imielińskiego. O jeziorku mówi się, że jest najstarszym akwenem Warszawy (co jest prawdą) i szacuje się jego wiek na jakieś 200 tys. lat (no to już wiecie ile lat ma Wszechświat), spotkać też można informację, że jest to jeziorko polodowcowe, co jest już wierutną bzdurą.

Oczywiście co by nie iść naokoło poszliśmy na azymut... przez największe krzaki, błota (w pstaci lodów, ale czasem i szejka) itp.



Oj, to chyba nie tu...



A nie, to jednak tu, tylko GiePS mi się zgubił





Jest!!!



JEST! JEEEST!!! OTO ON!!!



Z tej radości palma nam odbiła.



A lavinka nauczyła się chodzić po wodzie (w postaci lodu podszytego cieczą).





Po tym wszystkim aby być bliżej niebios, zdobyliśmy najwyższy szczyt w pierwszej dzielnicy Świata.



A lavinka dostąpiła zaszczytu wniebowstąpienia... czy wniebowzięcia... a zresztą HGW (a właściwie HJW).



No i wyleciała mi z kadru



No i tyle. Wpis na PółAkcję GTWb, bo zawsze chciałem zacząć od samego początku...