26.04.2008 sobota: Krosno >>> Rymanów Zdrój - Wołtuszowa - Wisłoczek - Puławy Dolne - Wernejówka - Polany Surowiczne
Krosno PKP - oto idzie kurs przewodnicki... jeszcze żywy.
A my tymczasem pojechaliśmy z Krosna do Rymanowa Zdrój, oto potok Tabor.
Napiliśmy się Opty-Coli ze zdroju Tytus de Zoo i żwawo ruszyliśmy w góry... no, przynajmniej w górskie doliny.
Ale drzewa mają w tym Zdroju swoje tabliczki z podpisem i wierszem... ja bym się na miejscu takiego dęba spalił ze wstydu, lub usechł ze zgryzoty, ale ten jakoś sobie radę daje.
Z Rymanowa Zdroju powędrowaliśmy do wysiedlonej wsi łemkowskiej Wołtuszowa. Oto smętarz w tej wsi.
Po chwili zadumy ruszyliśmy dalej, tylko zamiast obejść wieś po łąkach, poszliśmy na skróóty kosząc jarek
A oto widoczek na Wzgórza Rymanowskie i samo uzdrowisko rozklapnięte między nimi.
Pierwsze łojenie potolca w Wisłoczku.
W Wisłoczku zatrzymaliśmy się na chwilę na bazie namiotowej (zobacz pocztówkę z Wisłoczka), a potem Wisłoczek wpadł do Wisłoka.
W Puławach Dolnych czekało na nas ogłoszenie i agro-ciągnik (ale o tym wkrótce na koparkach).
Ognicho! Obiad! Żryyyyć!
Z pełnymi brzuszkami potoczylismy się dalej, ale dalszą drogę przeciął nam Wisłok... nie było rady, trzeba było go przełoić.
O kurde flisz! Karpacki zresztą.
A w Wernejówce powitały nas galopujące konie.
Dalsza droga do Polan Surowicznym wiodła błotnistymi i podmokłymi terenami. Ślurp! Ślurp! Cmok! Cmok!
W końcu opuściliśmy dolinę Wisłoka (do następnego dnia) i wbioliśmy się w dolinę potoku Surowicznego docierając do chatki studenckiej w Polanach Surowicznych... ale o tym już w następnej pocztówce.
Zobacz też pocztówkę z rajdu.
Krosno PKP - oto idzie kurs przewodnicki... jeszcze żywy.
A my tymczasem pojechaliśmy z Krosna do Rymanowa Zdrój, oto potok Tabor.
Napiliśmy się Opty-Coli ze zdroju Tytus de Zoo i żwawo ruszyliśmy w góry... no, przynajmniej w górskie doliny.
Ale drzewa mają w tym Zdroju swoje tabliczki z podpisem i wierszem... ja bym się na miejscu takiego dęba spalił ze wstydu, lub usechł ze zgryzoty, ale ten jakoś sobie radę daje.
Z Rymanowa Zdroju powędrowaliśmy do wysiedlonej wsi łemkowskiej Wołtuszowa. Oto smętarz w tej wsi.
Po chwili zadumy ruszyliśmy dalej, tylko zamiast obejść wieś po łąkach, poszliśmy na skróóty kosząc jarek
A oto widoczek na Wzgórza Rymanowskie i samo uzdrowisko rozklapnięte między nimi.
Pierwsze łojenie potolca w Wisłoczku.
W Wisłoczku zatrzymaliśmy się na chwilę na bazie namiotowej (zobacz pocztówkę z Wisłoczka), a potem Wisłoczek wpadł do Wisłoka.
W Puławach Dolnych czekało na nas ogłoszenie i agro-ciągnik (ale o tym wkrótce na koparkach).
Ognicho! Obiad! Żryyyyć!
Z pełnymi brzuszkami potoczylismy się dalej, ale dalszą drogę przeciął nam Wisłok... nie było rady, trzeba było go przełoić.
O kurde flisz! Karpacki zresztą.
A w Wernejówce powitały nas galopujące konie.
Dalsza droga do Polan Surowicznym wiodła błotnistymi i podmokłymi terenami. Ślurp! Ślurp! Cmok! Cmok!
W końcu opuściliśmy dolinę Wisłoka (do następnego dnia) i wbioliśmy się w dolinę potoku Surowicznego docierając do chatki studenckiej w Polanach Surowicznych... ale o tym już w następnej pocztówce.
Zobacz też pocztówkę z rajdu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz