Genesis
Był
poniedziałek 6:29, Latający Potwór Spaghetti (Flying Spaghetti Monster)
jeszcze spał, ale za minutę budzik zadzwoni i zerwie go z łóżka. Wtedy
FSM weźmie się do ciężkiej pracy i w sześć dni
Budzik: Drrryyyńńńń!!!
FSM: Kurwa!!!
Budzik: Drrryyyńńńń!!!
FSM: Spierdalaj!!!
Budzik: Drrryyyńńńń!!!
FSM bierze młotek i zmienia budzik w kupę złomu.
Budzik: ghhhrrrr...dzyń.....
FMS: A chrzanić to! Zajmę się tym jutro popołudniu - przewrócił się na drugi bok i zachrapał.
Budzik: ...................
We
wtorek skoro świt o 10:57 FSM zwłókł się z łóżka i dowłokł się do
kuchni, by przy kawie i tostach z dżemem mezonowym (domowej roboty od
babci) przemyśleć szczegóły Stworzenia.
O 11:35 FSM postanowił
się odświezyć przed czekającym go dziełem i wziąć kąpiel. W tym celu
stworzył jeziorko, płyn do kąpieli, gumową kaczuszkę i bardzo krwawy
horror drukowany na wodoodpornym papierze, a po chwili już drzemał w
kąpieli nie doczytawszy nawet do tuzina trupów.
Punktualnie o
12:00:01 dostawca materii z demobilu zadzwonił wyrywając FSM z marzeń
sennych. Potwór ociekając wodą podreptał do drzwi.
FSM: Zaraz,
zaraz, nie pali się - nie było to prawdą, bo sąsiedzi urządzili wczoraj
pokaz żagłowania żagwiami i płonęły trzy sąsiednie Wszechświaty.
I
o 12:32 powstał Świat (niektórzy za datę powstania Świata uznają 11:35
czyli powstanie jeziorka). Najpierw FSM stworzył Imielin, a w środku
umieścił wcześniej stworzone jeziorko odtąd zwane Jeziorkiem
Imielińskim. Ale uznał że to za mało i stworzył o 12:33 obszar wokół i
nazwał go dzielnicą, a ludzie nadali jej później miano Ursynów. Ale
widział że to wciąż mało.
FSM: A co się będę chrzanił - rzekł i o
12:34 stworzył resztę świata, po czym zaprosił na wieczór znajomych,
kopnął się do monopolowego i spożywczaka po zakupy i balowali tak do
końca niedzieli.
A impreza była, że hej! Na początek Trygław
potknął się i wylał malibu z mlekiem tworząc Drogę Mleczną. Ra jak
wypalił skreta, to miał taki odlot, że go potem przez milion lat w
milionie galaktyk szukano, nim się znalazł. Afrodyta zazdrosna o Izydę,
aby udowodnić że ma większe cycki weszła na stół i zdjęła bluzkę,
zresztą na bluzce się nie skończyło. Zeus z Thorem stanęli do pojedynku
kto więcej wypije i pili czystą zagryzając daktyle. Nie wiadomo kto
wygrał, ale jak jeden puścił pawia to powstały Małe antyle, a gdy drugi
to Wielkie Antyle. Jahwe też się dostało podczas haftowania, więc
wyszedł trzaskając drzwiami. A jak Odyn z Apollinem jak zaczęli śpiewać,
to ich śpiew poszedł falą przez czasoprzestrzeń i do dziś jest ona
odbierana przez radioteleskopy. Działo się, oj działo, ale nie ma tu
miejsca to wszystko opisywac, poczytajcie sobie mitologie i święte
księgi, tam jest dokładny opis tej balangi nad balangami.
Pielgrzymka do Jeziorka
To
tyle tytułem wstępu, a my z lavinką (okazało się, że jest
pastafarianką) wybraliśmy się z pielgrzymką do jeziorka Imielińskiego. O
jeziorku mówi się, że jest najstarszym akwenem Warszawy (co jest
prawdą) i szacuje się jego wiek na jakieś 200 tys. lat (no to już wiecie
ile lat ma Wszechświat), spotkać też można informację, że jest to
jeziorko polodowcowe, co jest już wierutną bzdurą.
Oczywiście co
by nie iść naokoło poszliśmy na azymut... przez największe krzaki, błota
(w pstaci lodów, ale czasem i szejka) itp.
Oj, to chyba nie tu...
A nie, to jednak tu, tylko GiePS mi się zgubił
Jest!!!
JEST! JEEEST!!! OTO ON!!!
Z tej radości palma nam odbiła.
A lavinka nauczyła się chodzić po wodzie (w postaci lodu podszytego cieczą).
Po tym wszystkim aby być bliżej niebios, zdobyliśmy najwyższy szczyt w pierwszej dzielnicy Świata.
A lavinka dostąpiła zaszczytu wniebowstąpienia... czy wniebowzięcia... a zresztą HGW (a właściwie HJW).
No i wyleciała mi z kadru
No i tyle. Wpis na PółAkcję GTWb, bo zawsze chciałem zacząć od samego początku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz