czwartek, 20 grudnia 2012

Opowieść wigilijna

Dawno, dawno temu... a właściwie to nie tak dawno, bo w tym roku, i nie tak daleko, bo 40 kilometrów od Warszawy (niecałą godzinę pociągiem, nawet uwzględniając opóźnienia). W pewnej bibliotece miejskiej postanowiono hodować kury... oczywiście szczęśliwe - beztrosko biegające i grzebiące między regałami z książkami. Ponoć najlepsze były jaja składane na półkach z fantastyką.

Ponieważ zbliżają się święta, kury rozjechały się do rodzinnych kurników... i tu sytuacja się skomplikowała, bowiem spośród zostawionych samych jajek, jedna para się rozmnożyła, a młode jajko zostało złożone w ubogim jajniku na sianie.


Sytuacja jest napięta, drób boi się utraty monopolu jako dostawcy jajek i okoliczne kury i kaczki już nawołują do podjęcia zdecydowanych kroków w celu eliminacji zagrożenia. Do miejsca cudu ściągają tłumy jajek, żeby zobaczyć parę z młodym jajkiem zwiastującym upadek tyranii kur i  bronić ich przed ciemiężcami.



Aż strach się bać, co się będzie działo w następne - jajeczne święta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz