Dawno, dawno temu... a właściwie to nie tak dawno, bo w
tym roku, i nie tak daleko, bo 40 kilometrów od Warszawy (niecałą
godzinę pociągiem, nawet uwzględniając opóźnienia). W pewnej bibliotece
miejskiej postanowiono hodować kury... oczywiście szczęśliwe - beztrosko
biegające i grzebiące między regałami z książkami. Ponoć najlepsze były
jaja składane na półkach z fantastyką.
Ponieważ zbliżają się
święta, kury rozjechały się do rodzinnych kurników... i tu sytuacja się
skomplikowała, bowiem spośród zostawionych samych jajek, jedna para się
rozmnożyła, a młode jajko zostało złożone w ubogim jajniku na sianie.
Sytuacja
jest napięta, drób boi się utraty monopolu jako dostawcy jajek i
okoliczne kury i kaczki już nawołują do podjęcia zdecydowanych kroków w
celu eliminacji zagrożenia. Do miejsca cudu ściągają tłumy jajek, żeby
zobaczyć parę z młodym jajkiem zwiastującym upadek tyranii kur i bronić
ich przed ciemiężcami.
Aż strach się bać, co się będzie działo w następne - jajeczne święta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz