Dla rowerzysty trylinka to jedna z gorszych nawierzchni, dlatego gdy kiedyś trafiłem na odmianę trylinki, która była jeszcze gorsza, bo skrzyżowana z brukiem, byłem pełen podziwu dla pomysłowości tego kto to wymyśli i nie miałem wątpliwości, że był to wyjątkowy sadysta.
Na taką trylinkę na drodze trafiłem bodaj ze dwa razy.
Oprócz tego zdarzało mi się ja widzieć na mniejszych kawałkach - podjazdy, parkingi itp. Na przykład w Działdowie o taka:
Aż tu nagle, przy lekturze żyrardowskich wspomnień Pawła Wiktorskiego (książka "Lot nad kołyską"), trafiłem na taki oto fragment. Czyli że taka trylinka z kamieniami, to nie jest jakiś nowy wynalazek, lecz stosowano ją już w okresie międzywojennym i być może była to pierwotna forma trylinki. No cóż, w porównaniu z kocimi łbami, to może faktycznie to był postęp.
Internet się rozwija, kilkanaście czy nawet kilka lat temu niewiele można było wyszukać informacji o trylince, poza tym że wynalazł ją w okresie międzywojennym Władysław Tryliński. Obecnie można przeczytać np. ten artykuł, w którym jest o kamieniołomie w Miękini k. Krzszowic, gdzie powstała trylinka. Tam bowiem był zatrudniony Tryliński, który wymyślił sposób wykorzystania odpadów do produkcji sześcokątnych bloków nazwanych później od jego nazwiska trylinką. Poniżej zdjęcie (ze zbiorów NAC) z trylinką w kamieniołomie Miękinia.
Trylinka została opatentowana w 1933 i obecnie patent jest dostępny online. Poniżej dołączony do niego rysunek.
A skoro znalazłem cytat o kamiennej trylince w Żyrardowie, to pora się rozejrzeć, co tam można zobaczyć. Takiej trylinki w mieście już chyba nie ma, w każdym razie ja na nią nie trafiłem, znalazłem tylko jej bliską
krewną - małe kwadratowe płytki. Upiorna uliczka jeśli chodzi o jazdę
rowerem.
Kocich łbów też już niewiele zostało, bo w większości zalana asfaltem.
No to przechodzimy płynnie do tematu nowszej trylinki.
Takiej zwykłej, betonowej trylinki jeszcze trochę jest, co prawda uliczek trylinkowych nie ma zbyt dużo i są one zwykle dosyć krótkie, ale za to sporo jest trylinki na podjazdach, zatoczkach, parkingach, osiedlowych uliczkach czy na targowisku.
Jak się mocniej wykruszy, to czasem widać że jest oszczędnościowa, wypełniona żwirem.
To że trylinka jest fatalną nawierzchnią nie wynika chyba z samych właściwości trylinki, tylko z tego te uliczki są stare, trylinka była układana kilkadziesiąt lat temu i od tej pory mocno się zużyła - kostki porozjeżdżały się na w pionie i na boki, przez co powstały szpary (może to też kwestia marnego ułożenia), a do tego powykruszały się, popękały... Mam wrażenie że trylinka nie jest gorsza od kostki betonowej i sądzę że po tylu latach kostka byłaby w jeszcze gorszym stanie.
Tu przykład względnie nowej trylinki, która ma kilka, no może kilkanaście lat i komfort jazdy jest podobny do jazdy po niefazowanej kostce (a lepszy w porównaniu z kostką fazowaną).
W Żyrardowie sporo ulic było trylinkowych, bo widać w wielu miejscach, że trylinka jest pod asfaltem. Kto wie, może jeszcze ta kamienno-betonowa jest gdzieś ukryta?
Zwłaszcza jak się wykrusza asfalt, ro można zobaczyć co było pod spodem - najczęściej trylinka, także kocie łby, rzadziej małe kwadratowe płytki, a na opłotkach także betonowe płyty.
Edit: A jednak, udało mi się taką brukową trylinkę a la Tryliński znaleźć w Żyrardowie i to w trzech miejscach! Co prawda nie jako regularną nawierzchnię drogi, ale na podjazdach do bramy lub na podwórko.
Na przykład przy ulicy Armii Krajowej, obok pałacyków (willi dyrektorskich).
Jest też na kilku podjazdach na ulicy Sienkiewicza::
A na podjeździe przy 16 Stycznia, jest taka trylinka 3/4 używana do wyrównania na brzegach nawierzchni:
Natomiast taką drobnoziarnistą znalazłem na terenie szpitala.
Na koniec mała dygresja - płytki sześciokątne stosowane jako posadzka, kafle itp. to nie jest nic nowego i były stosowane kilkaset, a może i tysiące lat temu. Tak więc trylinka jest nowym wynalazkiem, ale tylko w tym wąskim znaczeniu - jako blok o dokładnie takim zastosowaniu i w takiej formie.
Nam w Europie Środkowo-Wschodniej kojarzy się głównie z byle jaką nawierzchnią techniczną, ale w Barcelonie (i nie tylko) można spotkać chodnik z estetycznych płyt heksagonalnych. Zaprojektowane przez Gaudiego do znanego budynku Casa Mila (wybudowanego w latach 1906-1910) jako płytki podłogowe, ale później ten wzór ten został wykorzystany w płytach chodnikowych.
Heksagonalne płytki posadzkowe są ostatnio dosyć popularne, ale kończę dygresję, bo do Nowego Roku bym nie ukończył wpisu podążając za sześciokątnymi rozwinięciami tematu.
rozumiem, że zaglądałeś na Drugą Minogę.
OdpowiedzUsuńZdaje się, że przeglądając internety żeby uzupełnić informacje, trafiłem i tam.
UsuńJa tam najbardziej nie lubię jeździć po kocich łbach ale od kiedy przeprowadziłem się do Marek to znielubiłem jeszcze ulice wykładane jakimiś dziwnymi betonowymi kratownicami. Tam to dopiero plomby wypadają.
OdpowiedzUsuńA, takie betonowe kratki? To fakt, masakra... u nas tylko na podjeździe i parkingu jednego z marketów coś takiego jest. Są jeszcze płyty z dziurami, ale po nich przynajmniej można próbować jechać między dziurami... jest to męczące, bo wymaga to skupienia, a i tak co i raz się spada w te dziury.
UsuńKiedyś jadłem ciastko w podobnym kształcie. Miało nawet podobną konsystencję :/
OdpowiedzUsuńO właśnie, trylinka powinna być nowym warszawskim ciastkiem, a nie jakaś tam beza ;-)
Usuń