W jednym bajorku łabędzica z małymi, na drugim jakiś inny łabędź... może
tatuś już nie mógł wytrzymać z czwórką bachorów. Ponieważ były nieme,
to zrobiliśmy dubbing:
- Mamooo nogi mnie boląąąą!
- A mnie skrzydła!
- A mnie płetwy!
- A mnie dziób!
- A gdzie jest tata?
- Poleciał złowić coś na obiad.
- A co będzie na obiad?
- Małże.
- A ja chcę rybkę, kiedy będzie rybkaaa?
- Ja chcę żabkę!
- Mamo, a Franek się zesiusiał!
- Franiek, nie siusiaj do zupy.
I półkolonie dla łabądków w pobliżu pałacu.
Akurat trafiliśmy na porę obiadową.
- A teraz wszyscy siorbią zupkę (serio było słychać siorbanie!).
Elektroniczna niania nie cieszy się zbytnim powodzeniem.
Niania ciut przerażająco wygląda.
OdpowiedzUsuń