Może w Wit-rynnie (która się urwała podczas wchodzenia po niej na dach),
może oberwał balistyczną sztachetą wzbogaconą o gwóźdź (typu
powietrze-ToMi przywianą tu nie wiadomo skąd przez orkan Xynthia), a
może po prostu w czasie jazdy terenowej, po której znów musieli nas
wyciągać z rowu (jednak z rowerem nie ma takich problemów, jak się nie
da przejechać, to się go przeniesie).
W każdym razie odbiło bez wątpienia, ale objawy szczęśliwie były przewidywalne, wujek To Mi znów gdzieś wlazł. Tym razem miejscem akcji było lotnisko wojskowe k. Nowego Miasta n. Pilicą. Oto przy podmuchach Xynthi wujek kołuje na pas startowy.
A potem można było tradycyjnie na coś wleźć... tym cosiem był Domek Pilota.
W hangarze też dało się na to i owo wleźć.
A w międzyczasie dało się znaleźć też różne dziury warte spenetrowania.
Kończę autoportretem z motylkiem w hangarze.
A odbiło na XXIX Akcję GTWb, tyle że z przesunięciem w czasie wstecz.
W każdym razie odbiło bez wątpienia, ale objawy szczęśliwie były przewidywalne, wujek To Mi znów gdzieś wlazł. Tym razem miejscem akcji było lotnisko wojskowe k. Nowego Miasta n. Pilicą. Oto przy podmuchach Xynthi wujek kołuje na pas startowy.
A potem można było tradycyjnie na coś wleźć... tym cosiem był Domek Pilota.
W hangarze też dało się na to i owo wleźć.
A w międzyczasie dało się znaleźć też różne dziury warte spenetrowania.
Kończę autoportretem z motylkiem w hangarze.
A odbiło na XXIX Akcję GTWb, tyle że z przesunięciem w czasie wstecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz