Tak, dziś będzie temat bardziej pasujący na Wszystkich Świętych niż Boże
 Narodzenie... no cóż, z kalendarzem zawsze byłem na bakier, a nad 
komputerem wisi mi kalendarz z kartką na październik 2009 (z górą Ararat
 w tle).
A zatem uczcijmy minutą ciszy pewną halę fabryczną w Żyrardowie.
Kiedyś
 nie było problemów, żeby tu wejść, później wejście zamurowano i 
myślałem, że bez dobrych umiejętności wspinaczkowych, nie da rady się 
tam dostać. Ale myliłem się, z tyłu znalazłem "wejście", przez które 
można było się dostać do środka, dysponując minimalnymi tylko 
umiejętnościami wspinaczki (to ten otwór lewej strony):



Ta hala, to wręcz galeria.









A teraz do rzeczy. W hali była ukryta skrzynka OP174C. Nie była to łatwa skrzynka... technicznie najtrudniejsze było wejście do hali, ale... ale po kolei. Oto droga do skrzynki:


A z zewnątrz wrota wyglądały tak:

Trzeba
 było przejść po tej metalowej platformie do sąsiedniego pomieszczenia. 
Niby niezbyt trudne, ale trzeba było pokonać własny lęk, platforma nie 
wyglądała zbyt solidnie, zwłaszcza ta dziura na samym początku robiła 
wrażenie, a i nie dało się iść tuż przy ścianie, bo tam gromadziła się 
górka gołębiego guana. "O nie - pomyślałem - za żadne skarby tędy nie 
przejdę", po czym przeszedłem.

To
 już historia, jak zobaczyłem wpis że hala została zburzona, 
stwierdziłem, że kogoś zniosło na drugą stronę uliczki zakładowej i 
pomylił hale. Ale nie, potem na własne oczy widziałem koparkę na 
gruzach, które pogrzebały kesza.

Uczcijmy halę i skrzynkę i dzieła anonimowych artystów minutą ciszy.
 
 
 
 
            
        
          
        
          
        
          
        
Jak część z was wie, bawię się ostatnio w geocaching. Tym, którzy jeszcze nie wiedzą o co chodzi, przybliżę tą zabawę.
Polega
 ona na ukrywaniu, a następnie szukaniu skrzynek. Jedni takie skrzynki 
ukrywają, publikują w internecie wskazówki jak je znaleźć, a następnie 
inni geokeszerzy szukają jej w terenie. Dla pierwszego znalazcy często 
nagrodą jest certyfikat pierwszego znalazcy (FTF - First to Find).
Skrzynką
 może być cokolwiek, byleby dobrze chroniło zawartość. Ponieważ zwykle 
największym wrogiem jest wilgoć, pojemnik powinien być na nią odporny i 
szczelny - np. pojemnik na żywność, pudełko po pigułkach, po filmie 
fotograficznym, a nawet zwykły słoik.






Ale w miejscach, gdzie woda nie stanowi zagrożenia, może to być cokolwiek innego.

W
 środku jest logbook - dziennik skrzynki, do którego należy się wpisać, 
do kompletu zwykle jest też ołówek. Oprócz tego są różne przedmioty na 
wymianę, można coś sobie zabrać, ale w zamian należy zostawić przedmioty
 o co najmniej tej samej wartości i fajności.






Rozmiary
 mogą być różne - od mikrusków do których ledwie wchodzi mikrologbook, 
po wielkie skrzynie potrafiące wiele pomieścić. Oto największa skrzynia 
jaką do tej pory znalazłem.

Najmniejsze
 skrzynki, to zazwyczaj eppendorfki (jednorazowe probóweczki 
Eppendorfa), takie mikusy są często ukrywane w mieście, gdzie ciężko w 
ciekawym miejscu ukryć coś większego. Często przymocowany jest do nich 
magnes, dzięki czemu można je gdzieś przyczepić.
Oto moje pierwsze dwie skrzynki, ta mała, to właśnie eppendorfka.

A to jedna ze skrzynek lavinki.

I lavinka obok znalezionej skrzynki.

Obecnie w Polsce skrzynki są najczęściej rejestrowane w dwóch serwisach:
- opencaching.pl - serwis lokalny, polskojęzyczny, zarejestrowanych jest obecnie ok. 6800 aktywnych skrzynek
- geocaching.com - amerykański serwis o zasięgu międzynarodowym, posiada polską stronę www.geocaching.org.pl ułatwiającą korzystanie z serwisu - aktywnych skrzynek w Polsce jest tu ok. 1100
C.D.N.