To było tak - jadłem jakąś słodką bułkę na peronie we
Włocławku, nawet poczęstowałem kawkę... a ta okazała sie strasznie
natrętna, skrzeczała i skrzeczała:
- E, kopsnij no jeszcze okruszek.
- No nie bądź zgred.
- Inwalidy nie wspomożesz?
- Ej, słuchaj! Jeśli się nie podzielisz, to się doigrasz, zaraz zawołam kolegów.
Foch z przytupem!
- Nie to nie - tu kawka zaczęła wymieniać profesje moich przodków do trzeciego pokolenia wstecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz