wtorek, 3 listopada 2009

Z drogi śledzie, majster jedzie!

Na początek ilustracja a pod nią przydługaśny cytat.



"- Ja już dawno myślałem, że pana tam złapią, panie majster. Od dłuższego czasu pan majster w tym miejscu przekracza przepisy drogowe. Nie chciałem zwracać uwagi, bo by się pan denerwował. Ale tam na skrzyżowaniu majster zawsze wjeżdża rowerem na pas środkowy, wystawia rękę w lewo i skręca majster w prawo.

- No, to co z tego? Tak jeżdżę, jak mi pasuje.

- Wcale nie, majster tak jeździ, żeby zwrócić na siebie uwagę, zobaczyć, ile to się zamieszania narobiło.

- Widzę, że wrednego wychowałem sobie pomocnika. Ale dobrze, od dziś nie odwożę cię na ramie do domu. Dyluj na piechotę albo za pieniądze środkami komunikacji.

- Nie chciałem majstra urazić, ja bardzo sobie chwalę jazdę z majstrem na ramie. Ten pęd powietrza, rozwiane włosy, szum wiatru i głos majstra: "Z drogi śledzie, bo król jedzie". O, nie, ja z tego nie chcę zrezygnować!

- Więc?

- Albo ten nasz stalowy rumak z potrójną przerzutką w suporcie, piwo w bidonie i kask, który mi majster własnoręcznie wykonał ze starego wiadra, lemiesza i używanych sandałów.

-Więc?

- Albo te urocze przygaduszki z lokatorami w windzie, kiedy wwozimy naszego rumaka na 9 piętro, żeby przypadkiem ktos z dołu go nie gwizdnął. A jak pan majster do tych klientów w windzie szczerze i pięknie się zwraca: "Rower jest jeden, a złodziei widze paru". Tego sobie nie dam odebrać.

- No i dobra, tylko nie becz, bo jak wiesz, jestem bardzo wrażliwy na trzy rzeczy: zastrzyki, buraki i łzy sieroty."
Fachowcy
Stefan Friedmann, Jonasz Kofta
rys. Jerzy Duda-Gracz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz