Jakieś sto lat temu (+/-rok) była wojna... a wojna, jak to wojna, wiąże się z róznymi, często nieoczekiwanymi zmianami.
Ot na przykład w takiej Francji, idzie człowiek spać przy ulicy Berlińskiej, a budzi się przy Liègeańskiej... przynajmniej wiadomo gdzie to, bo dopiero co w gazetach było jak to Belgowie bronią twierdzy Liège. Albo zamiast przy Alei Niemieckiej, nagle człowiek mieszka Jeana Jaurèsa... nawet miesiąc nie minął, jak zginął, jeszcze trochę a nazwy ulic będzie się czytać zamiast gazet, żeby być na bieżąco. (Nowy Kurjer Łódzki, 1914.08.20)
Ale to nic, Rosjanie zmienili nawet nazwę stolicy! Ci to mają rozmach. (Kurjer Warszawski, 1914.09.01)
Ale, ale, ja to właściwie będzie po polsku? Używać transkrypcji, czy przetłumaczyć nazwę? (Kurjer Warszawski, 1914.10.05) - cały artykuł po kliknięciu w obrazek.
Ale to dopiero początek, potem zadziałał efekt domina (Kurjer Warszawski, 1914.09.15 i 1914.10.08)
Degermanizacja... eee przepraszam... odniemczenie dotarło także do Warszawy, tylko co by tu odniemczyć? (Kurjer Warszawski, 1915.01.14)
A o miniaturyzacji kajze... warszawianek było w poprzedniej notce (link).
Sto lat kajzerkom! Rosjanie mają duże tradycje zmian nazw miast. W czasach ZSRS zdarzało się, że zmieniali jednemu miastu nazwę dwu- trzykrotnie w ciągu 10 lat.
OdpowiedzUsuńA jak widać wtedy mieli już bogate tradycje przedsowieckie ;-)
UsuńWspaniałe podejście do tematu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
hanula1950
Zmiany, zmiany, zmiany...
OdpowiedzUsuńPamiętam w początku lat 90., jak we Wrocławiu przewodniczka ubolewała nad głupotą niektórych radnych, którym podpadła... ulica Ruska! Koniecznie chcieli zmienić nazwę. W końcu ponoć udało się wytłumaczyć, że nazwa ulicy, to od kupców z Rusi, którzy w średniowieczu rozkładali tam swoje kramy - i czynią tak nadal ;-) - więc jest bardzo słuszna.
Ale, co tam Wrocław! Stolicą kraju jest Warszawa, to i absurdów równie stołecznych należy tu szukać. Jeden z radnych domagał się zmiany nazwy ulicy Etiudy Rewolucyjnej (a prasa kpiła, że chyba na Obertasa ;-) ). W końcu jednak zrozumiał, że to nie od rewolucji październikowej, więc odpuścił. Takiego szczęścia nie miał plac Komuny Paryskiej (tu już nie dało rady wytłumaczyć, że to nie na cześć komunizmu...). Zmianę nazwy części ulicy Galla Anonima na Niedzielskiego "Żywiciela" moja mama skwitowała: "I prawidłowo - jak można honorować ulicą kogoś, kto pisał anonimy". Na Pradze w 2005 roku zmieniono nazwę ulicy Bertolda Brechta na... Bertolta Brechta! Niby nic, a mieszkańcy mieli naraz kupę dokumentów do wymiany...
Zmiany zmianom nierówne. W końcu Komuny Paryskiej to już nawa zmieniona, więc przynajmniej przywrócili starą. Tak mi się przypomina opowiadanie Lema, którego akcja działa się w rejonie Placu Wilsona, do którego dojeżdżało metro (opowiadanie pisane mniej więcej w latach 1950.)
UsuńTych zmian kosmetycznych było sporo, np. w Żyrardowie zmienili kiedyś Szopena na Chopina (jedna tabliczka z ul. Szopena dotrwała w jednym miejscu dosyć długo).
Ale Anonima to powinni zmienić na "Życzliwego", nie było nikogo o takim pseudonimie? ;-)
Co im Gall Anonim zawinił? Może ten fragment Kroniki nie spodobał się decydentom ..."My zaś nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw – lecz pozostawmy te sprawy" ;)
UsuńTej tabliczki z Szopenem nie mogę przeboleć. Zwłaszcza że miałam taki sam pomysł, to znaczy żeby ją gwizdnąć. I ktoś mnie ubiegł ;)
UsuńA z kolei odaustriaczeniu nie oparł się nawet poczciwy Franciszek Józef I. Odebrali mu szefostwo honorowe keksholmskiego pułku piechoty gwardii z Warszawy :)
OdpowiedzUsuńW Warszawie również stacjonował sanktpetersburskij pułk piechoty gwardii, któremu nazwę zmieniono na pietrogradskij.
Ten ostatni wymieniony pułk był zresztą podwójnie trefny bo jego honorowym szefem był Fryderyk Wilhelm III :)
UsuńNiektórzy pismacy tak się w tym odastriaczeniu zapamiętali, że kilka razy Franciszka Józefa ukatrupili ;-)
OdpowiedzUsuńlink(Gazeta łódzka, 12 sierpnia 1915)
Znaczy ten, 1914 a nie 15
UsuńW mieście Uć była sobie w czasach słusznie minionych ulica Róży Luksemburg. Po zmianie ustroju zmieniła się też nazwa ulicy - na partyzanta nieprawomyślnego Kurasia "Ognia". Morał? Nie ma Róży, ale nie ma też i Ognia, bo po kolejnej zmianie ekipy rządzącej ulica stała się Złotniczą. I tak to już (przynajmniej jak dotąd) pozostało :)
OdpowiedzUsuńRóżę Luksemburg też pismacy mniej więcej w tym samym czasie ukatrupili ;->
Usuńlink (Gazeta Łódzka 22 sierpnia 1914)
Nawet dość pochlebne epitafium ;)
UsuńPewne przerośnięte odmiany kajzerek nazywa się "dupkami" - bardziej neutralnie, a jakże przyjemnie.
OdpowiedzUsuńEj! "Dupkami" nazywa się "przylepki"... "piętki" znaczy.
Usuń