sobota, 12 grudnia 2009

Piknik w masońskich katakumbach

Inwentaryzowaliśmy z lavinką pewną kamienicę i mieliśmy pod wieczór z półtorej godziny czasu. Mogliśmy pójść do jakiejś knajpy na kawę i coś zjeść... ale nie, my się udaliśmy na piknik do masońskich katakumb.

"I wyobraź sobie, że w Hiltonie natrętny lokaj podtykałby nam tacę z napojami!!"



Piknik był bardzo przyjemny - herbata z termosu, bułki z żyrardowskiego rynku, ketchup z Pudliszek i żółty ser z Kauflanda. W towarzystwie ślimoli i nietoperzy.



Nietoperek w pozycji klasycznej.



Większość nietoperzy jednak bardzo sprytnie wcisnęło się mniej lub bardziej w szczeliny między cegłami. Czasami cięzko było takiego zauważyć.





Podziemia do których weszliśmy, zostały wydrążone pod parkiem przy letniej siedzibie Stanisława Kostki Potockiego. Co to jest? Miejscowa ludność nazywała obiekt "grobami masonów" i może rzeczywiście tak było w rzeczywistości, bo Stanisław Kostka Potocki był wolnomularzem i wielkim mistrzem Wielkiego Wschodu Narodowego polski, natomiast wzdłuż korytarza usytuowane są wnęki prawdopodobnie na trumny lub urny.







Przy wejściu korytarz jest częściowo zasypany ziemią, ale dalej robi się coraz głębiej i pojawia się woda, za pierwszym zakrętem korytarz jest już zalany. Ponoć są jeszcze dwa zakręty, a potem katakumby kończą się zawałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz