Czyli perypetie ze skrzynką... do skrzynki przy Starych Dębach miałem
jakiś niefart, niestety krzaki w których jest ukryta, są młodzieżową
meliną i gdy pierwszy raz tam byłem, nie mogłem podjąć skrzynki, ze
względu na młodzież rozpijającą flaszkę.
Drugi raz lepiej poszło, znalazłem skrzynkę, niestety była niedomknięta, przemoczona, dostały się do niej ślimaki. Jako tako ją przetarłem i przesuszyłem chusteczkami, wywaliłem, co zostało zniszczone przez wilgoć i wymieniłem worek. Już chciałem ją odkładać, gdy nagle przylazły trzy dziewczyny... na mój widok zatrzymały się i zaczęły się naradzać. Miałem nadzieję, że mój menelski wygląd je odstraszy (byłem mocno zarośnięty i jeszcze cały ubłocony po poszukiwaniach poprzedniej skrzynki), ale zaraz doszło kilka osób i młodzież się zainstalowała. Nie było rady, musiałem zabrać skrzynkę ze sobą... ale przynajmniej ją wymyłem, wysuszyłem itp.
Trzeci raz wybrałem sie tam po nocy - zimno, ciemno, wietrznie, ale dla pewności zrobiłem kółeczko i wpadłem na jakieś dwie dziewczyny w ciemnościach... a gdy wyjeżdżałem, omal nie zderzyłem się z jakimś chłopakiem na rowerze.
Gdy podjechałem czwarty raz, na ścieżce stało dwóch panów i rozmawiało... wcześniej mógłbym się doskonale ukryć w krzakach, ale teraz nie było już liści i byłbym widoczny jak na dłoni. Nic to, pojechałem do innej skrzynki, wracam, a oni nadal stoją. Miałem trochę czasu i zaparłem się, że wreszcie skończę z tą skrzynką. Wyjąłem aparat i zacząłem robić zdjęcia dębom, przy okazji też panom, tak by widzieli że zmieszczą się w kadrze, miałem nadzieję że to ich wypłoszy... ale gdzie tam. Ale udało się, przeczekałem aż wreszcie sobie poszli, myk w krzaki, schowałem, zamaskowałem skrzynkę i chodu.
Starsi panowie dwaj
Mój wehikuł
Ściółka wysokoprocentowa
Drugi raz lepiej poszło, znalazłem skrzynkę, niestety była niedomknięta, przemoczona, dostały się do niej ślimaki. Jako tako ją przetarłem i przesuszyłem chusteczkami, wywaliłem, co zostało zniszczone przez wilgoć i wymieniłem worek. Już chciałem ją odkładać, gdy nagle przylazły trzy dziewczyny... na mój widok zatrzymały się i zaczęły się naradzać. Miałem nadzieję, że mój menelski wygląd je odstraszy (byłem mocno zarośnięty i jeszcze cały ubłocony po poszukiwaniach poprzedniej skrzynki), ale zaraz doszło kilka osób i młodzież się zainstalowała. Nie było rady, musiałem zabrać skrzynkę ze sobą... ale przynajmniej ją wymyłem, wysuszyłem itp.
Trzeci raz wybrałem sie tam po nocy - zimno, ciemno, wietrznie, ale dla pewności zrobiłem kółeczko i wpadłem na jakieś dwie dziewczyny w ciemnościach... a gdy wyjeżdżałem, omal nie zderzyłem się z jakimś chłopakiem na rowerze.
Gdy podjechałem czwarty raz, na ścieżce stało dwóch panów i rozmawiało... wcześniej mógłbym się doskonale ukryć w krzakach, ale teraz nie było już liści i byłbym widoczny jak na dłoni. Nic to, pojechałem do innej skrzynki, wracam, a oni nadal stoją. Miałem trochę czasu i zaparłem się, że wreszcie skończę z tą skrzynką. Wyjąłem aparat i zacząłem robić zdjęcia dębom, przy okazji też panom, tak by widzieli że zmieszczą się w kadrze, miałem nadzieję że to ich wypłoszy... ale gdzie tam. Ale udało się, przeczekałem aż wreszcie sobie poszli, myk w krzaki, schowałem, zamaskowałem skrzynkę i chodu.
Starsi panowie dwaj
Mój wehikuł
Ściółka wysokoprocentowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz