Szlakiem z przełęczy Karkonoskiej (schr. Odrodzenie) na Szrenicę (schr.
na Szrenicy) wędrowaliśmy we mgle... cały czas zanurzeni w zimnym mleku,
a w dodatku w rejonie Śnieżnych Kotłów wiało straszliwie, niewiele
mniej wiało aż do samej Szrenicy.
W okolicach przełęczy Karkonoskiej było sporo narciarzy na biegówkach, a potem coraz mniej, coraz mniej... Ostatnich spotkaliśmy przed Czarną Przełęczą.
W okolicach przełęczy Karkonoskiej było sporo narciarzy na biegówkach, a potem coraz mniej, coraz mniej... Ostatnich spotkaliśmy przed Czarną Przełęczą.
Dalej już tylko pustkowia, a na nich poskręcane drzewa rozpływające się we mlge.
A potem i drzew zabrakło, zostały tylko tabliczki ostrzegające przed bliżej niekoreślonym niebezpieczeństwem.
Oraz słupki prowadzące nas w białą otchłań. Co by było, gdyby tych słupków zabrakło...
Pojawiły się przeszkody terenowe, ale co to dla nas - oto wujek To Mi na jednym ze Śląskich Kamieni.
Punkt widokowy nad Śnieżnymi Kotłami, jak syrena kusił by zostać i podziwiać widoki.
Czeskie drogowskazy próbowały nas zmylić i sprowadzić na manowce.
A strażnicy o zimnych sercach próbowali na zawrócić z obranej drogi.
Nie było łatwo - na koniec drogi wyglądaliśmy tak:
Ale w końcu zamajaczył cel naszej wędrówki.
W schronisku na Szrenicy stopnieliśmy, oraz posiliśmy się kawą i naleśnikami.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie... aż do wymarszu z powrotem w karkonoskie zimne mleko.
Zobacz też:
- więcej zdjęć z Karkonoszy na Picasie: galeria 1, galeria 2
- pocztówki z: Karpacza, Świątyni Wang, Śnieżki, Równi pod Śnieżką, Odrodzenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz