No i stało się, przy
Moście Poniatowskiego zropbił się zator i powyżej niego Wisła skryła się
pod chaotycznie spiętrzoną i strzaskaną pokrywą lodową, a poniżej
została uwolniona od placków lodu, które od Sylwestra płynęły rzeką.
Pośród pól lodowych można było wypatrzeć... kłodę.
Jednym z miejsc wolnym od lodu jest ujście kanału - wypływa tu ciepła woda (aż paruje) i już od listopada jest ulubionym miejscem kaczek, mew, które grzeją tu sobie brzuszki i nóżki (jak to określiła Agata). Była tu też nurogęś, ale gdy nadszedłem z chlebkiem, to uciekła.
W tej cieplejszej wodzie pływał jeden kawał lodu, który nagle się obrócił i zaczął powoli rozpadać.
Ja karmiłem kaczki i mewy, a z lodu pryglądały się temu wrony.
Więcej zdjęć na Picasie od tego miejsca.
Pośród pól lodowych można było wypatrzeć... kłodę.
Jednym z miejsc wolnym od lodu jest ujście kanału - wypływa tu ciepła woda (aż paruje) i już od listopada jest ulubionym miejscem kaczek, mew, które grzeją tu sobie brzuszki i nóżki (jak to określiła Agata). Była tu też nurogęś, ale gdy nadszedłem z chlebkiem, to uciekła.
W tej cieplejszej wodzie pływał jeden kawał lodu, który nagle się obrócił i zaczął powoli rozpadać.
Ja karmiłem kaczki i mewy, a z lodu pryglądały się temu wrony.
Więcej zdjęć na Picasie od tego miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz