środa, 7 stycznia 2009

Zator na Wiśle

No i stało się, przy Moście Poniatowskiego zropbił się zator i powyżej niego Wisła skryła się pod chaotycznie spiętrzoną i strzaskaną pokrywą lodową, a poniżej została uwolniona od placków lodu, które od Sylwestra płynęły rzeką.







Pośród pól lodowych można było wypatrzeć... kłodę.



Jednym z miejsc wolnym od lodu jest ujście kanału - wypływa tu ciepła woda (aż paruje) i już od listopada jest ulubionym miejscem kaczek, mew, które grzeją tu sobie brzuszki i nóżki (jak to określiła Agata). Była tu też nurogęś, ale gdy nadszedłem z chlebkiem, to uciekła.





W tej cieplejszej wodzie pływał jeden kawał lodu, który nagle się obrócił i zaczął powoli rozpadać.





Ja karmiłem kaczki i mewy, a z lodu pryglądały się temu wrony.




Więcej zdjęć na Picasie od tego miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz