Odłączenie Słowenii od Jugosławii przebiegło w miarę
bezboleśnie. Co prawda po ogłoszeniu niepodległości, interweniowała
armia jugosłowiańska, walki trwały od 27 czerwca do 7 lipca 1991 (stąd
nazwa wojna dziesięciodniowa)
i zginęły jakieś 63 osoby. A zatem w porównaniu z tym, co się działo
potem w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, czy w Kosowie, to mały pikuś.
Po
drodze udało się trafić na jeden pomnik upamiętniający te wydarzenia.
We wsi Pilipe, nad rzeką Sawą, niedaleko granicy z Chorwacją. Jest to
betonowy blok zapory przeciwczołgowej (tzw. zęby smoka), to chyba dosyć
popularna forma upamiętnienia tej wojny, bo widziałem zdjęcia kilku takich pomników. Ten
upamiętnia zatrzymanie przez oddział szturmowy Obrony Terytorialnej Brežice, oddziału pancernego armii jugosłowiańskiej, miało to miejsce 2 lipca 1991.
Z Chorwacji i Bośni będzie więcej.Natomiast inne pomniki z wojny dziesięciodniowej można zobaczyć na słoweńskim blogu pomnikowo grobbingowym - są wpisy dotyczące także innych okresów i krajów (najwięcej ze Słowenii z II wojny).
Oby jak najmniej takich pomników musiało powstawać.
OdpowiedzUsuńkolejny przejaw ludzkiej paranoi - mam na myśli takie wojny.
OdpowiedzUsuńpodobno - t e o r e t y c z n i e - każda republika radziecka miała suwerenne prawo wystąpić z ZSRR kiedy tylko by jej się to spodobało.
Związek Radziecki był d o b r o w o l n y.
No a jak? W końcu Kraj Rad (w sensie każdy rad) ;)
UsuńA wojna w Jugosławii to zupełna paranoja zważywszy, że parę lat przed odbyła się olimpiada w Sarajewie i wszystko wyglądało OK. Coś się widocznie już tliło dużo wcześniej. Myślę, że tuż po śmierci Tito los federacji był przesądzony.
Praktycznie też pewnie było to możliwe... aczkolwiek wiązałoby się to z wizytą dobrosąsiedzką. W sumie i tak sporo szczęścia mieli w czasie rozpadu ZSRR, bo mogło to przebiegać zupełnie inaczej, tak jak w Jugosławii albo i gorzej. Gdyby na przykład taki pucz w Moskwie się powiódł.
UsuńA Jugosławia... no cóż, tutaj określenie Kocioł Bałkański okazało się najtrafniejsze :-( Jeszcze sam rozpad, gdyby się rozpadła tak jak Czechosłowacja lub nawet ZSRR.
W ZSRR jak sądzę przyczyną łagodnego rozpadu było podobne do nas "uwłaszczenie się nomenklatury". Wielu byłych działaczy widziało się już w roli udzielnych władców byłych republik z dostępem do ich bogactw naturalnych. Oni nie byli zainteresowani utrzymaniem status quo. Po cholerę być zależnym od I sekretarza KC skoro można rządzić samemu?
UsuńRozpadu Jugosławii nie rozumiem o tyle, iż już raz po I wojnie król Aleksander ją zjednoczył i królestwo to miało się zupełnie dobrze.
A z Czechosłowacją sprawa o tyle ciekawa, że też w 1919 odrodziła się jako jedna republika i dopiero w 1939 powstał Slovensky Stat. Pewnie by nie powstał gdyby nie agresja Hitlera na Czechosłowację. Do dzisiaj na Spiszu i Orawie odzywają się resentymenty słowackie za tamtymi czasami.
no, na Litwie, która była w awangardzie dobrowolnego opuszczania ZSRR trochę zabitych padło. ale cud boży, że nie rozpękło się toto z większym hukiem.
Usuńa Jugosławia powojenna to nie to samo, co przedwojenna, bo w międzyczasie trochę sie tam rżnęli też.
btw, film "Underground" składa się z trzech części: "wojna", "zimna wojna" i "wojna". dobrze, że się skończył.
W czasie I wojny Serbowie z Bośniakami też się rżnęli bo ci ostatni tworzyli specjalne jednostki dywersyjne w ramach CK Armii. Słynne były ich wypady z nożami w zębach na serbskie pozycje z "rumowym wspomaganiem" i hasło "ne ma ruma ne ma sturma".
UsuńCo do Litwy to republiki nadbałtyckie choć miały niemałą autonomię (zwłaszcza pod koniec lat 70-tych) zawsze traktowane były z niechęcią i nieufnością przez Kreml. To jeszcze zaszłość z okresu II wojny, echo działalności wydzielonych oddziałów SS (litewskich, łotewskich zwłaszcza i estońskich). Dochodzą do tego jeszcze litewscy szaulisi.
niechęć i nieufność? ha. to po co było podbijać? ;-)
Usuńno i nie ma się co tej współpracy z Hyclerem dziwić po atrakcjach, jakie Kraj Rad przygotował dla - jak to nazywał - Pribałtiki. to samo tyczy się Finlandii i Rumunii, choć te kraje nie były połknięte w całości, a tylko pokąsane.
ci Rumowi Bośniacy, to nie byli muzułmanie, jak romumiem?
Co do Bosniaków to było to opisane w książce "Szabla i lancet" bodajże. Niestety nie pamiętam autora, w każdym razie był lekarzem wojskowym w CK Armii.
UsuńPewnie to kontrowersyjna teza niemniej uważam, że nie byłoby 17 września 1939 bez 1 września 1939. Stalin był zbyt wielkim tchórzem i wyrafinowanym politykiem aby ryzykować samodzielną agresję. Poza tym zarówno Białorusini jak i Ukraińcy po czerwcu 1941 też czynnie współpracowali z Niemcami. Ale nie dopuszczali się takich bestialstw głównie względem Żydów jak "Pribałtijcy". Znamienne jest to, że jedynie na Litwie właśnie sfilmowano egzekucję Żydów prawie kadr po kadrze. Nawet nasze oddziały AK na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie pałały do szaulisów większą nienawiścią niż do Niemców i Rosjan.
Finlandia to "inna bajka" - oni zawsze mieli szczęście do mądrych polityków.
ba, ale czy mogło nie być czegoś jak 1 września (i wskutek tego 17) w Jewropie tak nabrzmiałej skrajnościami, pretensjami i problemami wszelkiej maści?
Usuńno i było kwestią czasu, kiedy te państwa-bestie zaczną rzucać się na swoje ofiary, by w końcu zewrzeć się w walce na śmierć i życie. brrrr.
Ukraińcy (jak bardzo dokładne to miano?) też sługiwali jako straż w obozach zagłady i gettach... no, generalnie milutko to nigdzie wtedy nie było.
najmądrzejsi politycy polscy nie zapobiegliby połknięcia Polski przez ZSRR, jeśli Stalin tak zadecydował, i - co więcej - jeśli tędy wiodła najkrótsza droga na Berlin (i dalej). a więc Finlandia ma też trochę szczęścia do rozsądnej geografii ;-)
a ta sfilmowana egekucja to dzieło czysto litewskie czy niemieckie?
Ja przynajmniej nie wiem czyim dziełem jest ten film. Obecnie znajduje się chyba w Yad Vashem gdzie jest drobiazgowo analizowany. Może coś się więcej wyjaśni w tej sprawie w najbliższym czasie.
Usuń