Wrocanka była dla mnie totalnym zaskoczeniem, co kawałek coś mnie zwalało z nóg, a właściwie z roweru. Zaczniemy z cienkiej rury - przyjemny, drewniany kościółek.
Obracamy, a tam...
Jakaś taka kamienna przybudówka, co wygląda jakby ktoś wielki kominek dobudował.
W sumie nawet bardzo ładna, do tego parę detali, komin, szczypta martyrologii... lepiej by wyglądała jako obiekt wolnostojący, bo tak wygląda to trochę ni przypiął, ni przyłatał. Aczkolwiek ja lubię takie absurdalne połączenia, dzięki temu zapamiętam kościół we Wrocance jako kościół z kominkiem.
Ale to nie wszystko, jest jeszcze dzwonnica będąca pięknym przykładem ruderalizmu.
A do tego dorabia sobie na boku, jako latarnia.
W krzakach czai się jeszcze takie cuś.
To tyle na początek wizyty we Wrocance, dalej będzie lepiej.
Niektóre połączenia być może są nieco absurdalne, ale nijak nie psuje to jej urody. Zachwycił mnie kogucik na wywiewce od pieca. To jest takie specjalne coś, co obraca wywiewkę do kierunku wiatru, by był lepszy cug. Nie do końca rozumiem działanie, ale ludzie posiadający kominki bardzo chwalą (mechanizm, wywiewki nie zawsze mają kogucika, tylko jakiś element wiatrozaczepny) :)
OdpowiedzUsuńTak, kogucik przecudnej urody. I ten okap nadokienny w kształcie palisady interesujący. Pewnie światło przezeń wpadające tworzyło ciekawe refleksy świetlne.
OdpowiedzUsuńJak widzę z Twoich zdjęć, od 2005 roku, w którym odwiedziłem rowerowo Wrocankę, sakralnie i ruderalnie bez zmian.
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia wyszperałem na dysku i pochodzą z 2009, więc do teraz mogło się jednak coś zmienić ;-)
OdpowiedzUsuńJestem pełen podziwu dla precyzji wykonawstwa tych drewnianych konstrukcji.
OdpowiedzUsuńTen układ bloga jest sporo czytelniejszy, jak dla mła. Może tylko białe literki nie do końca mię przekonywują, ale to drobiazg.
OdpowiedzUsuńA sama miejscówka - cudo! Nawet z dobudówkami i ruderalizmem.
ładne, bo drewniane i ładne, bo kamienne.
OdpowiedzUsuńextra bounus: kryte gontem jedno i drugie.