Sobota, wczoraj. Pierwszy Wisłę przekraczamy pociągiem, Mostem Gdańskim w
Warszawie. Kolejny most, to most na Narwi w Nowym Dworze i wysiadamy w
Modlinie.
Lód nr 1 - w sklepie w Modlinie Starym.
Jedziemy do Twierdzy Modlin i ją zwiedzamy. W międzyczasie upał rośnie i dołącza Dawid, który stwierdził że trasa jest zbyt lajtowa i dojechał z Warszawy per pedales.
Lód nr 2 - sklep w Twierdzy Modlin.
Po obejrzeniu twierdzy ruszyliśmy obejrzeć Zakroczym... tu nieźle nam przygrzało.
Lód nr 3 - sklep w Zakroczymiu.
A z Zakroczymia przez drugi most na Wiśle do Nowego Kazunia, stamtąd przez trzeci most na Wiśle do Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam lavinka rozważała powrót pociągiem, ale najbliższy był za godzinę, więc stwierdziła, że raz lavince śmierć i pojechała z nami wałem nad Wisłą. Ponieważ zrobił się wieczór i przyjemny chłodek, wałem dojechaliśmy w komplecie do samej Warszawy, prze Most Grota-Roweckiego po raz kolejny przekroczyliśmy Wisłę i stuknęło 74 km, a potem każdy ruszył w swoją stronę.
Inni po drodze też raczyli się lodami, ale w odróżnieniu od wujka To Mi'ego nie eksperymentowali, tylko wybierali sprawdzone lody Algidy. Tak uczyniła lavinka.
I Bartek (znany też jako brat lavinki), który nie wiedzieć czemu zaczął uciekać przez obiektywem, co oczywiście nie uchroniło go przed zrobieniem zdjęcia.
A można było zrobić tak jak Basia, która postanowiła zminimalizować straty i zasłoniła się lodem (zafortepianić się logem jest nieco trudniej, zwłaszcza Algidą). Czasem zasłaniała się aparatem i oto fotki Basi.
Paweł schładzał się od wewnątrz nie zwracając uwagi na to czy jest w kadrze, czy nie. Zdjęcia Pawła z wycieczki można już oglądać w jego galerii na Picasie.
A Dawid zakupił kulkowe i chętnie je zaprezentował (a oto kilka jego fotek).
Niektórzy stwierdzą, że trzy lody to mało na taką trasę, ale chłodziliśmy się również wszelakimi płynami od oranżady tradycyjnej Sewet, po hydrant w Zakroczymiu... ale o tym już w innej pocztówce.
Lód nr 1 - w sklepie w Modlinie Starym.
Jedziemy do Twierdzy Modlin i ją zwiedzamy. W międzyczasie upał rośnie i dołącza Dawid, który stwierdził że trasa jest zbyt lajtowa i dojechał z Warszawy per pedales.
Lód nr 2 - sklep w Twierdzy Modlin.
Po obejrzeniu twierdzy ruszyliśmy obejrzeć Zakroczym... tu nieźle nam przygrzało.
Lód nr 3 - sklep w Zakroczymiu.
A z Zakroczymia przez drugi most na Wiśle do Nowego Kazunia, stamtąd przez trzeci most na Wiśle do Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam lavinka rozważała powrót pociągiem, ale najbliższy był za godzinę, więc stwierdziła, że raz lavince śmierć i pojechała z nami wałem nad Wisłą. Ponieważ zrobił się wieczór i przyjemny chłodek, wałem dojechaliśmy w komplecie do samej Warszawy, prze Most Grota-Roweckiego po raz kolejny przekroczyliśmy Wisłę i stuknęło 74 km, a potem każdy ruszył w swoją stronę.
Inni po drodze też raczyli się lodami, ale w odróżnieniu od wujka To Mi'ego nie eksperymentowali, tylko wybierali sprawdzone lody Algidy. Tak uczyniła lavinka.
I Bartek (znany też jako brat lavinki), który nie wiedzieć czemu zaczął uciekać przez obiektywem, co oczywiście nie uchroniło go przed zrobieniem zdjęcia.
A można było zrobić tak jak Basia, która postanowiła zminimalizować straty i zasłoniła się lodem (zafortepianić się logem jest nieco trudniej, zwłaszcza Algidą). Czasem zasłaniała się aparatem i oto fotki Basi.
Paweł schładzał się od wewnątrz nie zwracając uwagi na to czy jest w kadrze, czy nie. Zdjęcia Pawła z wycieczki można już oglądać w jego galerii na Picasie.
A Dawid zakupił kulkowe i chętnie je zaprezentował (a oto kilka jego fotek).
Niektórzy stwierdzą, że trzy lody to mało na taką trasę, ale chłodziliśmy się również wszelakimi płynami od oranżady tradycyjnej Sewet, po hydrant w Zakroczymiu... ale o tym już w innej pocztówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz