niedziela, 17 marca 2013
Bacówka pod Mędralową
Żeby się do niej dostać, musieliśmy się przebić przez zaspy.
Ale i tak ta zaspa przy szałasie była najbardziejsza.
Zaćmienie słońca przez lodowy stalaktyt.
Szałasem opiekuje się studenckie koło z Gliwic, inaczej pewnie już by skończył jak wiele innych bacówek - bez ścian, bez dachu.
A tak nie miała tylko okien i drzwi, o ile w inną porę roku to wystarczy na wygodny nocleg, o tyle zimą to ciut za mało. Dlatego w środku dodatkowo rozbiliśmy z huannem namiot i było git. Na tej łące jest nawet źródełko, ale teraz było pod śniegiem, dlatego nie dysponując wodą w stanie ciekłym, musieliśmy jej sobie natopić, na co zużywało się sporo gazu.
A rano zacząć zabawę od nowa, bo to co stopiliśmy, zamarzło z powrotem.
Ach, no i cennym zabytkiem wnętrz były płaskorzeźby bacówkowe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nihil novi - wujek Tomi dokarmiający, wujek Huann pożerający :) A nie natknęliście się tam czasem na porosty pachnące fiołkami? Coś takiego ponoć w pasmach "okołobabiogórskich" kiedyś tam rosło. Trochę żeśmy się tego naszukali w swoim czasie.
OdpowiedzUsuńŻadnych grzybków, porostów i innych świnstw nie szukaliśmy ;-P Zresztą przy tym śniegu trudno by było coś znaleźć... krokusy tylko jakiesiś w dolinach się znalazło, ale fiołków nie.
UsuńZa to natknęliście się chyba na fantomy bandy Klimowskiego wnioskując po minie wujka Huanna. Nic dziwnego, oni i tam grasowali.
UsuńKogo? Mina to bardziej "Ojej, już widać dni kubka"
UsuńBanda Macieja Klimowskiego grasowała tam mniej więcej w XVIII wieku. Najbardziej hulali na Orawie w czasie walk protestantów z katolikami. Klimowski był "pies na katolików" krótko mówiąc. Ponoć działał z inspiracji protestanckich protektorów z Zamku Orawskiego. Już nie pomnę czy to on ugotował żywcem jakiegoś bacę w żentycy czy jakiś inny obwieś.
UsuńA ja nie pamiętam co to za zupę szamaliśmy... może i bacę w żentycy
UsuńCzyli zupa z wkładką jak za starych dobrych kryzysowych czasów. Mam nadzieje, że wkładka była bez bacowskich łonucek.
UsuńTo się ktoś naćwiczył scyzorykiem.Musiało długo padać w tamtym sezonie.
OdpowiedzUsuńA kroniki tam nie ma, to jakoś inaczej się wyżyli artystycznie.
UsuńTylko potem trudniej taką kronikę zarchiwizować, tyle desek... gdzie to trzymać?
UsuńDeskopis znaleziony w bacoffce, nieźle brzmi.
UsuńTrzeba zdygitalizować, a oryginały wpisać do rejestru zabytków
UsuńZawsze można zrobić odlew gipsowy, a potem go zeskanować w trójwymiarze i potem drukować w pomniejszeniu na drukarce trójwymiarowej. Breloczki, pamiątki, biznes i Cepelia! ;)
UsuńNo i pocztówki, muszą być pocztówki!
UsuńI magnesy na lodówkę! :)
UsuńU pluszowe maskotki i grzechotki i szeleszczące książeczki
UsuńTo jeszcze świeczki zapachowe i otwieracze do konserw :)
UsuńI offscypki (najlepiej w owsie przez zimę przetrzymane), i mocne winka;)
UsuńOffscypki offsiane, całkiem, całkiem.
UsuńCzy ja jadłam kiedyś owsiane oscypki?
Usuń@Lavinka - wątpię. Starzy górale przez zimę przechowywali oscypki w owsie. Najlepiej gdy owies leżał w dębowych pojemnikach (zsypach).
UsuńPrzebijaliście się na rakietach śnieżnych?
OdpowiedzUsuńE nie :-) Zima nas zaskoczyła jak drogowców, pojechaliśmy wiosną, a w międzyczasie był nawrót zimy i nawaliło świeżego śniegu... kijków trekkingowych też ledwie jedną parę mieliśmy.
Usuń"Zima nas zaskoczyła...", hmm. I kto to mówi? Przecie to koło Babiej Góry ;)
UsuńO tym jak nas zaskoczyła, to będzie jeszcze w swoim czasie ;-) Oj bo miała być wiosna, kwiatki, zefirek... śnieg miał być wyżej, ale stary i zaskorupiały, a nie puchu po kolana (dodam, że te fotki to nie z tego roku)
UsuńJakżeśmy w starych, dobrych czasach łazili z kolegą ( przewodnik beskidzki 2 klasy - zawodowiec ) po górach to nawet pod koniec kwietnia mieliśmy zimowe ciuchy w plecakach. Bardzo często się przydawały.
UsuńNie no, my też byliśmy przygotowani na różne warunki, ale to był prawdziwy nawrót zimy (trochę tak jak w tym roku)... jednak daliśmy radę i mimo to, jeszcze tydzień w tych warunkach chodziliśmy.
UsuńA o tym, że i na początku maja też trzeba być przygotowanym na zimę... też będzie w swoim czasie ;-) Zresztą pamiętam też z mojego pierwszego rajd studenckiego przymrozki w nocy na początku maja.
Tegoroczny nawrót zimy jest o tyle nietypowy, że ostatniej nocy temperatura wynosiła minus 25. Poza tym raczej w normie, w końcu to dopiero połowa marca. A bywało już, że czeremchę zbierałem przedzierając się przez zaspy śnieżne.
UsuńNo to może u Was, bo u nas aż takich mrozów nie było :-) W górach śnieg jednak dłużej leży, u nas bywało że przez cały marzec śniegu już nie było, na przykład w zeszłym roku trzeba było wejść w jakieś krzaczory, by resztki śniegu odnaleźć: http://meteor2017.bikestats.pl/index.php?m=3&y=2012
UsuńDzisiaj tak sobie dumałem przedzierając się przez te potężne zaspy w lesie, że niby mamy globalne ocieplenie a ja pamiętam, że w latach 60-tych czy 70-tych marzec a nawet koniec lutego to już było prawdziwe przedwiośnie. Były co prawda nawroty zimy ale nie tak śnieżne i mroźne. Dawniej jednak generalnie było czyściej w mieście i w lasach a teraz szkoda gadać :( Dlatego cieszę się, że ten syf zniknął przynajmniej na jakiś czas.
UsuńZa to rzeki są czystsze... kiedyś smród był nad Wisłą, że nikt nie spacerował, a teraz bulwary tętnią życiem.
UsuńAnu, tacy Ślązacy na przykład dowiadywali się jak wygląda niebo dopiero nad morzem na wakacjach ;)
UsuńA u nas i z rzekami coraz gorzej:( Zatrucie Białego Dunajca (kilkakrotne zresztą w ostatnich latach) sprawiło, że Nowy Targ stał się "sławny" na całą Polskę. W potoku Leśnica kilkanaście lat temu łowiono raki, teraz to zaśmiecone szambo. Z Białki 20 parę lat temu można było pić wodę prosto z rzeki. Ot, Podhale :(
UsuńLudzie się budują coraz wyżej szczytów, a ścieki wylewają po cichu prosto do rzeki, ot i wszystko. :(
UsuńOdwieczna zagadka ludzkości - czyja jest bacówka na Mendralowej, czy jest może niczyja? - tak to doczekała się rozwiązania...
OdpowiedzUsuńPodsumowując: http://www.supermusic.sk/skupina.php?idpiesne=320625&sid=
OdpowiedzUsuń