Grodzisk Mazowiecki Radońska - ostatnia stacja (albo
pierwsza) WuKaDki, obok są bocznice postojowe, na których można
pooglądać tabor.
Te
pociągi powyżej, to składy elektryczne EN94, wyprodukowane w latach
1968–1972 w ilości 40 sztuk (jeżdżą w składzie po dwa wagoniki), ale
jest ich coraz mniej, bo trafiają na złom, spieszmy się je focić.
Oto gustowne wnętrza.
EN95
został wyprodukowany w 2004. Powstał tylko jeden egzemplarz, dlatego
nie udało nam się go złapać na Radońskiej, bo akurat był w trasie. Udało
się go sfocić na innej końcowej stacji - Milanówek Grudów.
I jeszcze dwa zdjęcia z Warszawy (koło Zachodniej, na pierwszym z niemieckim bunkrem, który był u lavinki na warszavce).
A to najnowszy nabytek WKD - pierwszy z 14 składów EN97, wyprodukowanych w latach 2011-2012. Też złapany na Radońskiej.
Obok stały jeszcze dwie lokomotywy spalinowe manewrowe.
401Da (czyli SM32) w barwach WKD.
409Da (czyli SM04), zielona ale z logo WKD z boku.
Jeszcze bilet.
Dokąd jedzie ten tramwaj... eee... znaczy pociąg?
Pamiętam ten dzień, mocno mnie przeczołgał, to nagłe ocieplenie i jeszcze tyle do przejścia z małym balastem w brzuchu. Ale i tak było fajnie! Zażyczyłam sobie fotkę we wnętrzu Wukadki, bo bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńEN 94 maja duszę, a te nowoczesne chyba nie bardzo ;)
OdpowiedzUsuńZa to pewnie mają klimę i wygodniejsze siedzenia ;-) Co ja się na takich plastikach nasiedziałem w żółtkach, jak włączali ogrzewanie to ciężko było na tym usiedzieć, a jak wyłączali to człowiek zgrzytał zębami.
UsuńW WKD'ce jest tak samo - nie da się wysiedzieć, jak włączą ogrzewanie. Za to w tym 'rodzynku' ogrzewanie śmierdzi spalenizną.
UsuńAha - trochę to sobie te 'starocie' jeszcze pojeżdżą za sprawą tego, co napisał niżej Er.
Sprawdzać nie miałem okazji, ale na oko oceniłem, że to ten sam typ i te same tortury są stosowane ;-)
Usuńprasa doniosła, że tym nowoczesnym koła jajowacieją, i wycofano teraz ogromną większość, żeby zeszlifować te zjajowacenia :-)
OdpowiedzUsuńchętnie zobaczyłby człowiek jeszcze w zestawie antyczną EKD na chodzie...
ale to chyba już tylko w "Pożegnaniach" przez chwilę:
http://www.youtube.com/watch?v=Gr0lX2v6uCM
Wielkanoc idzie ;-)
UsuńJest jeszcze ponoć jeden wagonik EN80 na chodzie jako eksponat muzealny.
O. Pamiętam - takim chyba jechałem do Tworek. Bardzo zabawny był sygnał, informujący o otwieraniu/zamykaniu drzwi. W sumie stosowny do celu podróży.
OdpowiedzUsuńBardzo wygodny środek transportu :-) pod samą bramę dowozi
UsuńAle zanim człowiek wykrztusi do kasjerki na dworcu Śródmieście "Poproszę cztery normalne do Tworek" to trochę czasu mija.
UsuńRacja.... a ja, jak jeszcze były połówki i jeszcze mnie taka taryfa obowiązywała, to gdy z mamą kupowaliśmy półtora gdzieśtam, zawsze się bałem, że kasjerka nam odmówi sprzedania takiego biletu, motywując to tym, że pociągi tej relacji kursują tylko całym torem i że będziemy musieli znaleźć jeszcze jedną ekipę kupującą półtora, żeby ten nieszczęsny cały tor się uzbierał.
UsuńNo nie, 3 tory by się uzbierały tak licząc ;)
UsuńJak byłem mały moja kuzynka na pociąg mawiała "cionkong" więc myślałem, że wszystkie pociągi z Hongkongu przyjeżdżają i tam kończą bieg.
Do WuKaDki mam sentyment, bo, po pierwsze - trasa z Grodziskowa do Warszawy malownicza, jak żadna inna, po drugie - zawsze na czas (jak się tory z innymi nigdzie nie krzyżują - to można), więc gdy spadnie śnieg i wiadomo, że na Mazowieckich będzie Armagedon, to robię w tył zwrot i instaluję się na Okrężnej i jadę i podziwiam widoki.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze izba tradycji WKD na Radońskiej, po której oprowadza pan przebrany za kolejarza, zwykle napruty jak sto pięćdziesiąt.
@Er - antyczna EKD jeszcze do niedawna uruchamiana była na dni transportu we wrześniu. Ale teraz zrobili coś z zasilaniem i podobno już się nie da, czy jakoś tak... - nie znam się. A pan z izby tradycji, jak wspomniałem, nie należał do super-komunikatywnych, więc nie zrozumiałem do końca.
A z Tworkami - to pamiętam taką sytuację. Raz, gdy byłem z tatą, chcieliśmy kupić bilet na powrót. A tu sklep akurat zamykają i pani nie sprzeda, bo kasę już zrobiła (tata tłumaczył, że nie chce kasy, tylko bilet - ale na wiele to się nie zdało). Wyszliśmy zatem, a tata w przypływie złości krzyknął: "Od razu widać, ze to Tworki". Na to podniosło się kilku lokalnych żulików, co pod sklepem obradowali i, uniesieni honorem, jakoś przekonali panią w sklepie, że nam bilet sprzedała. Mimo zrobionej kasy ;-)
Aha, znaczy że zazwyczaj do Tworek powrotnych nie sprzedają? ;-)
UsuńNa żuli zawsze można liczyć ;)
OdpowiedzUsuń