środa, 1 kwietnia 2009

Z Marzanną przez Mazowsze Zachodnie

To było półtora tygodnia temu, ale nie miałem jak opisać tej wycieczki, więc teraz nadrabiam zaległości.

Wyruszyliśmy ostro z Żyrardowa i przez las ruszyliśmy do Wiskitek.





Już prawie byliśmy na miejscu, gdy Magdzie strzelił wentyl... musieliśmy więc otworzyć polowy warsztat rowerowy i usunąć usterkę poprzez wymianę dętki. Ale w końcu wjechaliśmy na rynek w Wiskitkach.





Udaliśmy się pod Wiskitki na mostek Olimpijki na Pisi Gągolinie, gdzie utopiliśmy Marzannę (ale o tym już pisałem).



Koło dawnego domu poprawczego w Oryszewie przemknęliśmy bez zatrzymania... tak na wszelki wypadek.



I już byliśmy w Guzowie, gdzie po obejrzenu co było do obejrzenia, zalegliśmy piknikować pod pałacem.





Gdy już się zebraliśmy ruszyliśmy do Miedniewic, gdzie w krużgankach dożarliśmy co było jeszcze do dożarcia.



A stamta już na pociąg, po drodze minęliśmy kolejny relikt Olimpijki, wykopaliska, mokradła... i już byliśmy na stacji Jesionka.









A ponieważ pociąg uciekł nam kilka minut wcześniej, udaliśmy się za winkiel lasu obejrzeć cmentarzyk, a potem pojechaliśmy do kolejnej stacyjki - Suchej Żyrardowskiej. I stamtąd już do domu, jedni pociągiem, inni rowerem.





Wszystkie zdjęcia z wycieczki w galerii na Picasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz